poniedziałek, 28 lipca 2014

letnia szkoła chwały - dzień 1

I jestem tutaj znowu. Zakościele - Letnia Szkoła Chwały. Cudna pogoda, zieleń... Udalo mi się pojechac z moja kolezanka-przyjaciółką-modlicielką. Jakos przy ostatnim zabieganiu nie udawalo nam się spotykać.  Teraz mamy mnóstwo czasu razem. Uczta :-)
Wczoraj rozpoczęcie. Wieczorne uwielbienie. Proste uwielbienie - zaden specjalny wokal, instrumentalisci fajni... jednak doswiadczylam takiej radosci i wolnosci w Bogu jak dawno...
Uwielbienie trwalo niecala godzine, raptem trzy piosenki... no i miejsce na Ducha Świętego ktory prowadzil dalej i spokojnie. Wszystkie ciężary zwialo.. oddane i zaopiekowane przez Boga... i totalna wolnosc, radosc- czulam się jak nacrandce z Jezusem, Ukochanym... pewnosc ze Jest ze dba o tych co zostali w domu o dzieci o rodzine i o przyszlosc.
Potem Piotr Płecha. Każdy z nas miał w zyciu czas zakochania sie w Bogu, uwielbienie, chodzenie w chmurach.... tak jak w życiu miedzy kobieta a mężczyzną. Najpierw szał,  zakochanie. Potem przychodzi normalność,  nie ma haju jest szaro i zwyczajnie. Wylaza najgorsze rzeczy. Często na tym etapie dochodzi do rozwodu... No właśnie.  Z doswiadczenia wiem ze ten czas to bardzo potrzebny czas bo uczymy się wtedy siebie nawzajem, rozwijamy się i budujemy relacje w małżeństwie.
Bog tez chce budowac z nami relacje. Mamy przyjsc do Niego a On zbliży się do nas. Czas gdy nie ma fajerwerkow to czas budowania wiary. Wlasnie wtedy ty przyjdz do Boga. Opieraj wiare na Nim tym co On powiedział a nie na uczuciach. Bog chce nas nauczyc samodzielnosci, by Jego moc objawila się w nas. Byśmy stanęli na wlasnych nogach w Jego sile. I potem, jak w małżeństwie jest taki moment, ze choc uczucia nas szarpią choc burze i problemy wokół nas to my jesteśmy niewzruszeni w Bogu, mamy pokój i pewność... po prostu cokolwiek robimy wszystko czynimy w Jego imieniu a On jest w nas.... żyję już nie ja, ale żyje we mnie Jezus.