środa, 29 grudnia 2010

i znowu w domciu

Niestety mój brat został w domu i nie dał się namówić... :( Szkoda.... Bracie, przyjedź kiedyś do nas, bo tęsknię za Tobą!!!
A ja dojechałam do domku wczoraj wieczorem i bardzo się ucieszyłam :) Fajnie jest być w domku, spać na swoim łóżku. No i przede wszystkim stęskniłam się za moim mężkiem!!!! No i cudnie było się do niego przytulić.
Mój mąż jak zwykle mnie zaskoczył :) Upiekł pieczeń z piersi indyka. Była odjazdowa. Do tego zrobiłam sałatkę z groszku, kukurydzy, papryki, cebulki, majonezu i z niedużą ilością serka bałkańskiego.... No i do tego ryż taki trójkolorowy (uncle Ben sprzedaje). TO wszystko było odjazdowe! A ja coraz bardziej patrzę z niedowierzaniem na mojego Mężka.... szczególnie jak wczoraj gdy sobie gadaliśmy zastanawiał się jak tu przyrządzić roladę z piersi indyka i np. jakiejś wołowej części i zrobić tak bardzo na pikantnie.... wow..... Mężku zawstydzasz mnie - ale dobrze mi z tym :))))))))))
Dzisiaj obudziła mnie moja Jadźka o 9.00. Miła leniwa godzina. Teraz jestem po śniadanku i wybieram się z dziećmi na basen. Weszłam jeszcze w strój kąpielowy, więc nie jest źle ;) Na obiadek został jeszcze żurek zrobiony przez mężka, więc chyba dziś nie będę gotować...
...wreszcie nasza kicia przestała miauczeć! Bo od rana ciągle "miau, miau". Żarcie miała, wszystko miała. Teraz wreszcie po 2 godzinach usiadła na kaloryferze i się zamknęła... ufff

poniedziałek, 27 grudnia 2010

wszystko zaplacone!!!

Dzisiaj zapłaciliśmy całą sumę jaka była potrzebna do zapłacenia (z tych 20.000) - ufff.... Pan Bóg naprawdę troszczył się o nas, bo znajdowali się ludzie, którzy pożyczali, czasem dawali nam pieniądze... To cudne! Wczoraj wieczorem bardzo się denerwowałam bo został ostatni dzień do zapłaty - a nie brakowało jeszcze trochę. Czytałam Biblię w IV Mojżeszowej tekst "Czy ręka Pana jest za krótka aby pomóc?" Czułam, że Bóg mówi, żebym Mu zaufała.
Dziękuję Ci Boże za prowadzenie i oczekuję dalszego!!!!!!!!!
Dzisiaj mamusia kupiła mi spódniczkę i spodnie ciążowe!!! Ale super! Jak przyjemnie gdy nie ciśnie nic w pasie, gdy otula brzuszek taki mięciutki materiał mmm - dzięki Mamuś :) No i zgrabnie się w tym wygląda, bo nie jest to o 5 nr większe tylko w moim normalnym numerze tylko tak skrojone, że jest miejsce na brzuszek...
Cudnie..
Teraz jestem w Gdańsku i jutro wyjeżdżam... mam nadzieje, że uda mi się namówić mojego brata, żeby ze mną pojechał...

środa, 22 grudnia 2010

koniec szkoły

Dzisiaj ostatni raz w szkole byłam. Wszystkie klasy zrobiły swoją prezentację - jak zwykle wyszło bardzo fajnie :) Czasami była prawie improwizacja, ale udało się naprawdę fajnie. Po południu jeszcze były jasełka u przedszkolaków. Tu było nieźle. Dzieciaki fajnie mówiły, ja za to miałam fajnie z instrumentem. Miałam przygotować dzwony takie jak w starym zegarze - no i znalazłam takie właśnie brzmienie w moim szkolnym keyboardzie. Przygotowałam sobie odpowiedni przycisk no i nadeszła chwila na dzwony... no i prawą ręką zagrałam dzwon, a gdy moja lewa ręka wylądowała na klawiszach to włączyła mi się ostra perkusja z takim śmiesznym keyboardowym akompaniamencikiem... tak na full. Pięknie było. Przeprosiłam wszystkich za niezamierzone disco, a panie nauczycielki zrobiły same: "bim-bom". Myślałam, że się spalę ze wstydu i jednocześnie ze śmiechu, który mnie ogarniał. Potem jeszcze miałam zagrać ładną kolędę i tu powtórzyła się historia z akompaniamencikiem dyskotekowym.... ach... będzie co wspominać, tym bardziej, że mój kolega nagrywał wszystko z racji tego, że jego syn występował w jasełkach....
...a to stara historia, jeszcze w moim przedszkolu, gdy moje dzieci były małe

Dostaliśmy też prezencik od dyrekcji - słodycze i "Nieznane przygody Mikołajka" - fajnie, zawsze chciałam przeczytać... na razie mój Szymon się zabrał za lekturę i przez godzinę przeczytał 100 stron.... ten to czyta..... ale ja też zamierzam - może wtedy jak będę wyczekiwać z dużym brzuchem na poród i nie będę już chodzić do szkoły....?
No i tyle z tego wigilijnego dnia.
Dzieciaki coś robią w pokojach, Jaga rysuje, Szym coś wykleja chyba... ja leżę i odpoczywam... Zaraz będę musiała się zabrać za sprzątanie, bo syfek poranny na dole... trzeba rozwiesić pranie...
Czas na odpoczynek od szkoły....

Zamieszkaj w mym ogrodzie

Wczoraj był wielki dzień, bo wystawiliśmy nasz mini-musical! Wyszło bardzo fajnie, chociaż jak wiadomo widziałam dużo rzeczy do poprawienia - szkoda, że moje dzieciaki z gospelu nie miały nagłośnienia, ale myślę, że i tak było słychać nieźle. Nie było jakichś specjalnych wpadek. Wczoraj wieczorem nie mogłam zasnąć, bo cały czas miałam w głowie "zamieszkaj w mym ogrodzie" "dałeś, dałeś nam siebie" i inne frazy z utworów,  które śpiewaliśmy. Naprawdę to jest niesamowite uczucie stworzyć coś i to potem z dzieciakami pokazać, zaprezentować. Emocje i naprawdę przyjemność. Super mi było też, gdy moje dzieciaki śpiewały solo, a właściwie cieszyłam się z każdego dziecka, które śpiewało solo - to jaką odwagą się wykazało... Niektóre dzieci pierwszy raz śpiewały solo: Ben - który przemógł się, odważnie śpiewał, przemógł swoją chrypkę, Małgosia, która pierwszy raz odważyła się zrobić coś solo, bo zawsze się wstydziła nawet wierszyk powiedzieć, Michalina, która zaśpiewała rytmicznie i czysto, choć bała się... Marysia, która rytmicznie weszła, choć musiała trochę poćwiczyć... no i Marta - która zaśpiewała pięknie, ale ja w nią wierzyłam od początku! Poćwiczę z nią jeszcze przez stycznień i weźmiemy udział w konkursie wokalnym właśnie z piosenką: "Powiem TAK Tobie Panie" i mam nadzieję, że w końcu Marta dostanie jakieś miejsce i zaśpiewa w koncercie laureatów. Moje własne dzieciaki też przygotuję i mój gospelowy chór też.
Bardzo dobrze mi było, że byliście ze mną też i Wy: Julka z Michałem i Filipkiem, Ola, Asia, mój teść i mój kochany Mężuś, który zawsze jest z nami, gdy dzieje się coś ważnego. Dzięki Wam! To bardzo miłe, że jesteście ze mną w takich chwilach. A mój mąż powiedział, że bardzo mu się podobało, że jest pełny uznania, że naprawdę super to było - to naprawdę super pochwała - wiecie, że te od najbliższych są najważniejsze.... :D A oprócz wielu ludzi, którzy mi dziękowali i gratulowali był taki pan, który powiedział, że wie, że na jakiś czas opuszczę szkołę z powodu dzidziusia, ale żebym szybko wracała, bo to co robię to nie tylko sztuka, ale to jest magiczne i cudowne - i tutaj użył innego słowa, lepszego, którego nie mogę sobie przypomnieć...:( - miłe prawda?
Ach.... jeszcze dzisiaj jadę do szkoły, żeby poprowadzić wszystkie klasy we wspólnym wystepie. Z każdą klasą coś przygotowałam (jakąś piosenkę świąteczną, kolędę itp, z instrumentami, nawet jeden rockandroll kolędowy się znalazł). Lubię to, wszyscy zawsze mamy radochę z tego! Fajnie. Zaraz muszę lecieć się wykąpać, ustawić program tego wszystkiego i pędzić do szkoły. A po południu jeszcze jasełka z przedszkolem... Tym razem Johnatan (brat Bena) będzie Józefem :)
"Dzięki Ci za Twoje serce, które dawać chce
Dzięki Ci za Twoje serce, które kocha mnie"

czwartek, 16 grudnia 2010

grudniowo-świątecznie

Wczoraj była środa, więc mój dzień wolny w pracy. No i mi się zachciało sprzątać w domu. Zaczęło się od parapetów, na których były kwiatki, które z kolei wzięłam do nawodnienia. No i zobaczyłam brud na parapecie!!! A potem już poszło... i zachciało mi się posprzątać u dzieciaków w pokojach. W sumie długo to nie trwało, ale efekt był całkiem całkiem :D Muszę w ogóle się przyznać, że ostatnio utrzymuję porządek w swoim pokoiku i w łazienkach. Trwa to już ze dwa tygodnie :) Podoba mi się to - jest po prostu czysto. To co widać z bałaganu to to, że trzeba odkurzyć, pozścierać kurze... a reszta... :)))
Od tygodnia w szkole mamy intensywne próby do naszego mini-musicalu "Największy dar" w wykonaniu kółka teatralnego i mojego chóru gospel. Fajnie to wychodzi. Podoba mi się - myślę, że efekt końcowy będzie naprawdę w porządku. Zapraszam wszystkich z okolic Milanówka do MOK-u w Milanówku w najbliższy wtorek na godzinę 17.30. Będzie spotkanie wigilijne no i jako pierwszy punkt programu nasz mini-musical. Bardzo zapraszam, szczególnie, że wystąpią moje własne dzieci i Benjamin - na pewno będzie im miło jak je wesprzecie swoją obecnością... a i Jagoda, Szym i Ben będą mieli solówki - więc warto, warto!!! wtorek 17.30 MOK w Milanówku!
Jutro rano mamy próbę generalną w MOKu zobaczymy jak będzie się pracowało na scenie.
No i jeszcze jedna fajna rzecz. Jest grudzień, więc w szkole przygotowujemy się do spotkania wigilijnego - czyli z każdą klasą przygotowuję jakąś piosenkę-kolędę. Wybrałam fajne kawałki - nie klasyczne, choć i takie znajdują się.... Są fajne nowoczesne kolędy - nawet odpaliłam rytm w moim keyboardzie ;) Czasem dzieciaki grają do kolęd na instr. perk. Dzisiaj np jedna dziewczyna przyniosła flet poprzeczny i przez ostatnie 15 min. lekcji nauczyliśmy się wszyscy Jingle Bells w aranżacji na flet, dzwonki (czyli cymbałki), trójkąty i pudełko akustyczne (takie puste drewienka) no i oczywiście mój keyboard :) No i powiem wam, że całkiem fajnie to wychodzi - a dzieciaki są happy!
Aby do środy... a potem tydzień i kilka dni wolnego - miło - i jadę z rodzinką do Gdańska :)

środa, 15 grudnia 2010

Fajny czas

Ostatnio przeżywam bardzo fajny, a właściwie coraz fajniejszy czas z dziećmi. Wieczorami. Postanowiłam (nie wiem który raz, ale co z tego), że muszę jakoś dzieci zgarnąć i czytać z nimi Biblię, rozmawiać o tym, modlić się. Robię to już trzeci albo czwarty dzień. Pierwszy raz było fajnie, ale chyba trochę za dużo chciałam im powiedzieć. Czytałam im moje ulubione fragmenty psalmów. To do nich średnio docierało, ale tak czy siak modliliśmy się razem. O dziwo następnego dnia zrobiłam to samo - mówię o dziwo, bo jestem niesystematyczna... Też psalmy czytałam. Ale wczoraj zaczęłam czytać II Księgę Mojżeszową (od fragmentu do którego dojechał Szymon, w swoim czytaniu Biblii). I to jest dobra droga. One są bardzo zainteresowane, bo jest tam historia konkretna, coś się dzieje, chronologicznie. Ostatnio czytaliśmy o mannie z nieba, o tym jak Bóg karmił Izraelitów, uczył zaufania... potem walka z amalekitami i Mojżesz, który trzyma ręce ku górze (Bogu), a jak mu opadają zdrętwiałe, to Izraelici przegrywają.... jakaż analogia do naszego życia! Jeśli nie uwielbiasz Boga, jeśli nie patrzysz na Niego i nie czerpiesz od Niego, to przegrywasz.... Jeśli wznosisz ręce do Boga, to wygrywasz.... Potem druga sprawa... Chur i Aaron podtrzymują ręce Mojżesza. Cudne to, prawda? Bóg daje nam ludzi, którzy nas wspomagają, którzy o nas walczą, którzy sami wznoszą nasze ręce do Boga. Wtedy też wygrywamy! Człowieku, jeśli nie masz kogoś, kto podtrzymuje Twoje ręce to walcz o to, byś miał. To proś Boga, ludzi i módl się z nimi. Zacznij wspierać, bądź wspierany!
Dzisiaj czytaliśmy o tym jak Mojżesza odwiedził teść, jego żona i synowie. Przywitali się serdecznie no i Mojżesz zaczął im opowiadać całą historię od wyjścia z Egiptu, wszystkie cuda, które Bóg im czynił, wszystkie bitwy, które wygrał za nich. Opowiadał i opowiadał a jego rozmówcy byli zachwyceni i cieszyli się z tego jak Bóg ich prowadzi. Potem razem uwielbiali Pana, złożyli Mu ofiarę. To takie wspaniałe. Dzielić się z najbliższą rodziną tym jak cię prowadzi Bóg... nie gadanie o pierdołach, ale o cudach Bożych!
Na koniec Jetro pomaga ułatwić życie Mojżeszowi, tak by ten nie siedział przez całe dnie i nie rozwiązywał problemów ludu tylko miał czas na swoje życie (również te z BOGIEM). Daje mu mądre rady i Mojżesz go posłuchał. Zrobił tak jak mu poradził teść. I było lepiej. Mojżesz odetchnął, a reszta narodu poczuła się bardziej odpowiedzialna za swoje problemy. Podoba mi się ten wzór - u nas mało się go stosuje... Jeden odpowiedzialny za dziesięciu, potem jeden za pięćdziesięciu, stu.... W skali makro to działa, gorzej w skali mikro. Potrzebujemy być odpowiedzialni za małe grupy w naszej okolicy - jeden za kilku wierzących, dbać o nich, spotykać ich, modlić się o nich. I w ten sposób wszyscy będziemy zaopiekowani...
Dzisiaj dzieciaki chciały, żebym czytała jeszcze ale było już późno, więc przeczytałam tylko jeden rozdział. Najfajniejsze było to, że Bóg mnie poruszał dzisiaj podczas wspólnego krótkiego studium z dzieciakami. Myślę, że je też. Jutro też chcę to robić. Muszę to robić, bo to jest najważniejszy czas rodzinny i MUSI TAK BYĆ!!!
Słuchałam dzisiaj super kazanie Mirka Kulca (wpiszcie w necie jego nazwisko i poszukajcie, można sciągnąć mnóstwo kazań i słuchać do woli) o uwielbieniu. Naprawdę polecam!!!
Dobranoc

piątek, 10 grudnia 2010

happy!

Wiecie co?! Okazało się, że jedna osoba, która czyta mojego bloga zapragnełą razem ze swoim mężem pożyczyć nam 10.000 zl :) Ale jestem happy :) No to jeszcze 10.000 tys. i będziemy w grudniu spać spokojnie.....
Dzięki Wam Kochani! :)
\

środa, 8 grudnia 2010

na dobre i na złe...

a u nas brak kasy :( Taki szczególny, bo do końca grudnia musimy skądś wziąć 20.000 zł ... Czy ktoś ma? Jeśli tak to na gwałt potrzebujemy - do 20 grudnia!!!
I tak u nas jest trochę lepiej i trochę gorzej..... idzie do przodu.... czasami wolno, czasami szybciej....
..... tak naprawdę to nigdy nam niczego nie brakowało... naprawdę. Mamy co jeść, gdzie spać, gdzie mieszkać....
I chociaż jest trudno, to wiem, że będzie lepiej - na pewno!!!
Chcę Ci powiedzieć Mężu, że bardzo Cię kocham i nie zamieniłabym Ciebie na nikogo innego! Z Tobą chcę być i na dobre i na złe! Przez te 11 lat przeżyłam z Tobą piękne chwile i wspaniałe rzeczy. Chcę z Tobą żyć. Chociaż teraz jest ciężko to przejdziemy to, zobaczysz!
Kocham Cię mocno!
p.s. jeżeli ktoś na terenie Czarnego Lasu i okolic potrzebuje, by uczyć jego dziecko grać na pianinie, albo flecie drewnianym, albo potrzebuje korepetycji z muzyki, zasad muzyki, kształcenia słuchu itp.... to jestem chętna :)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

hojże ino dyna dyna!

I znowu zaczęłam pracę. Dzisiaj dosyć ciężki dzień, ale nie miałam religii, więc trochę lżej... CHociaż żałuję, bo fajne zajęcia przygotowałam - no ale nie z mojej winy nie było tych zajęć...
Dzisiaj śpiewaliśmy z II i III klasą fajny utworek "Gore gwiazda Jezusowi" - taka super pastorałka z XIX w. Dzieciakom się bardzo podobała. Spiewaliśmy też Rockandrolla - takiego kolędowego. Lubię, jak dzieciaki są zafascynowane piosenkami, bo wtedy fajnie śpiewają - z takim zaangażowaniem.
Jakoś przeżyłam ten dzień... mam nadzieję, że jutro też będzie dobrze. Wykorzystuję wszystkich co się da do przenoszenia keyboarda, nie mam dyżurów na przerwach - nie jest źle :)
A tak w ogóle, to przeżyłam super weekend. Byliśmy z grupą z Soterii na Global Leadership Summit - spotkanie dla liderów na całym świecie, organizowane na całym świecie. Dwa dni i naprawdę rewelacyjne wykłady!!! Duchowe i takie na temat przywódctwa, bycia liderem. REWELACJA!!! Polecam wszystkim. Uważam, że wszyscy pastorzy, dyrektorzy itd.... liderzy powinni wysłuchać tego wszystkiego na bank. Niesamowicie ważne, na czasie przesłanie. Można kupić było zestaw płyt dvd z każdym wykładem - oczywiście zakupiłam. Można je sobie zamawiać na stronie internetowej.
I znowu Pan Bóg wlewał esencję... sączył ją. Wiecie, co? Uwielbiam jak On ma dla mnie coś do przekazania. Tak bardzo jest to na czasie. Tak bardzo jest to sensowne i potrzebne. Pan Bóg często do nas chce coś szeptać. Czy masz nastawioną swoją antenę? Czy redukujesz wszystkie szumy, by Go dobrze słyszeć? Jeżeli już usłyszysz jakiś podszept, jakąś nie dającą spokoju myśl, to idź za tym... Eksperymentuj, sprawdzaj. Może to głos Boga? Za każdym razem lepiej Go poznasz i będziesz wiedział, że na pewno warto zrobić to, bo inaczej stracisz wiele... Wiele radości, spełnienia, oglądania super rzeczy, które Bóg będzie chciał przez ciebie robić....
Już 19.30. Zaraz się wykąpię i idę do łóżeczka. Uwielbiam wcześnie się kłaść i potem sobie czytać.... Dzisiaj poczytam "Królewski styl" Billa Johnsona i przejrzę "Uwolnione życie" Christine Caine... Dobranoc :)
... a jutro idę do lekarza, na kolejną wizytę z okazji ciąży :) Może się coś dowiem na temat płci? ;)

środa, 1 grudnia 2010

Esencja

Lubię herbatę - choć teraz jak jestem w ciąży prawie żadna mi nie smakuje. Jakoś trawię Rooibos (broń Boże z wanilią!) no i przede wszystkim lubię zieloną... Jest gorzka!!! I to jest to! Na samą myśl o czarnej robi mi się niedobrze.
...no i tym wstępem witam Was wszystkich na moim blogu. To tak w zasadzie kontynuacja...
Co u mnie się zmieniło? No wiele: od maja do sierpnia schudłam 9 kg :D Przez całe lato chodziłam w sukience, którą dostałam kiedyś od męża, a w którą nigdy jeszcze nie weszłam.... miłe to było, nie powiem ;)
No a we wrześniu stało się coś pięknego: zaszłam w ciążę! Tak, tak - jak wszystko dobrze pójdzie to będę miała trzecie dziecko - zawsze chciałam mieć trójkę, więc jestem szczęśliwa. I chyba moment też odpowiedni, bo jak zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, to miałam gębę od ucha do ucha :)
Esencja - to tytuł spotkania, które razem z dziewczynami zorganizowałyśmy w Zakościelu. Esencja - weekend tylko dla kobiet http://www.soteria.org.pl/ Było cudownie. Warto było to zrobić - opis spotkania przeczytacie sobie na stronie soterii.
Chcę, żeby Bóg wlewał w moje życie swoją esencję. Ona najlepiej smakuje w każdym wydaniu. Bóg jest wielki, niesamowity, zawsze przychodzi z czymś najlepszym... Chcę być coraz bardziej esencjonalna....