środa, 15 grudnia 2010

Fajny czas

Ostatnio przeżywam bardzo fajny, a właściwie coraz fajniejszy czas z dziećmi. Wieczorami. Postanowiłam (nie wiem który raz, ale co z tego), że muszę jakoś dzieci zgarnąć i czytać z nimi Biblię, rozmawiać o tym, modlić się. Robię to już trzeci albo czwarty dzień. Pierwszy raz było fajnie, ale chyba trochę za dużo chciałam im powiedzieć. Czytałam im moje ulubione fragmenty psalmów. To do nich średnio docierało, ale tak czy siak modliliśmy się razem. O dziwo następnego dnia zrobiłam to samo - mówię o dziwo, bo jestem niesystematyczna... Też psalmy czytałam. Ale wczoraj zaczęłam czytać II Księgę Mojżeszową (od fragmentu do którego dojechał Szymon, w swoim czytaniu Biblii). I to jest dobra droga. One są bardzo zainteresowane, bo jest tam historia konkretna, coś się dzieje, chronologicznie. Ostatnio czytaliśmy o mannie z nieba, o tym jak Bóg karmił Izraelitów, uczył zaufania... potem walka z amalekitami i Mojżesz, który trzyma ręce ku górze (Bogu), a jak mu opadają zdrętwiałe, to Izraelici przegrywają.... jakaż analogia do naszego życia! Jeśli nie uwielbiasz Boga, jeśli nie patrzysz na Niego i nie czerpiesz od Niego, to przegrywasz.... Jeśli wznosisz ręce do Boga, to wygrywasz.... Potem druga sprawa... Chur i Aaron podtrzymują ręce Mojżesza. Cudne to, prawda? Bóg daje nam ludzi, którzy nas wspomagają, którzy o nas walczą, którzy sami wznoszą nasze ręce do Boga. Wtedy też wygrywamy! Człowieku, jeśli nie masz kogoś, kto podtrzymuje Twoje ręce to walcz o to, byś miał. To proś Boga, ludzi i módl się z nimi. Zacznij wspierać, bądź wspierany!
Dzisiaj czytaliśmy o tym jak Mojżesza odwiedził teść, jego żona i synowie. Przywitali się serdecznie no i Mojżesz zaczął im opowiadać całą historię od wyjścia z Egiptu, wszystkie cuda, które Bóg im czynił, wszystkie bitwy, które wygrał za nich. Opowiadał i opowiadał a jego rozmówcy byli zachwyceni i cieszyli się z tego jak Bóg ich prowadzi. Potem razem uwielbiali Pana, złożyli Mu ofiarę. To takie wspaniałe. Dzielić się z najbliższą rodziną tym jak cię prowadzi Bóg... nie gadanie o pierdołach, ale o cudach Bożych!
Na koniec Jetro pomaga ułatwić życie Mojżeszowi, tak by ten nie siedział przez całe dnie i nie rozwiązywał problemów ludu tylko miał czas na swoje życie (również te z BOGIEM). Daje mu mądre rady i Mojżesz go posłuchał. Zrobił tak jak mu poradził teść. I było lepiej. Mojżesz odetchnął, a reszta narodu poczuła się bardziej odpowiedzialna za swoje problemy. Podoba mi się ten wzór - u nas mało się go stosuje... Jeden odpowiedzialny za dziesięciu, potem jeden za pięćdziesięciu, stu.... W skali makro to działa, gorzej w skali mikro. Potrzebujemy być odpowiedzialni za małe grupy w naszej okolicy - jeden za kilku wierzących, dbać o nich, spotykać ich, modlić się o nich. I w ten sposób wszyscy będziemy zaopiekowani...
Dzisiaj dzieciaki chciały, żebym czytała jeszcze ale było już późno, więc przeczytałam tylko jeden rozdział. Najfajniejsze było to, że Bóg mnie poruszał dzisiaj podczas wspólnego krótkiego studium z dzieciakami. Myślę, że je też. Jutro też chcę to robić. Muszę to robić, bo to jest najważniejszy czas rodzinny i MUSI TAK BYĆ!!!
Słuchałam dzisiaj super kazanie Mirka Kulca (wpiszcie w necie jego nazwisko i poszukajcie, można sciągnąć mnóstwo kazań i słuchać do woli) o uwielbieniu. Naprawdę polecam!!!
Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz