poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Kalinka w szkole :)

Dzisiaj byłam na szkoleniu. Temat: Ocenianie kształtujące" - bardzo ciekawe. Zresztą to była kontynuacja tego co zaczęliśmy rok temu. Bardzo mi zależało, żeby w tym uczestniczyć. No i udało się. Wybrałam się tam z Kalinką. Szymon i Jagoda pojechali do swoich kolegów i koleżanek, a ja z najmłodszą córcią poszłam do szkoły (tam właśnie pracuję).
Kalinka była bardzo spokojna - wszyscy podziwiali: jaka grzeczna :))) Podobna do Jagódki i do mojego mężka :)) Jedna z moich koleżanek była nią tak zauroczona, że cały czas ją nosiła, woziła, przewijała.... obiecała, że mogę do niej dzwonić jak będę chciała iść gdzieś na zakupy sama - to ona się nią bardzo chętnie zaopiekuje :)
Muszę powiedzieć, że był to ciężki dla mnie dzień - bo jednak, choć Kalinka była super cichutka, to czasem pewnie by swoim zwyczajem pojęczała przed zasypianiem. Ja nie chciałam do tego doprowadzić, bo wtedy cała uwaga byłaby na Kalince, zamiast na szkoleniu ;), więc zaraz brałam ją na ręce. No i teraz moje plecy to czują..... Mimo to jednak jestem bardzo zadowolona. Szkolenie było fajne - znowu poruszało istotne dla mnie kwestie - również łączące się jak dla mnie z chrześcijaństwem i odpowiedzialnością za nie. Nie zwalaniem tej odpowiedzialności na pastora tylko na siebie.... nie na nauczyciela, ale na ucznia. Oprócz tego miło było spotkać się z koleżankami i kolegami z pracy. Naprawdę super zespół mam w pracy. Bardzo wszystkich lubię.
Od piątku mieliśmy 5 zł na zakupy do wypłaty... no i dzisiaj okazało się, że Piotrek sprzedał komputer, który stał nieużywany dłuższy czas w domku, za całkiem fajną sumkę więc było dzisiaj za co zrobić podstawowe zakupy i na pewno wystarczy nam do wypłaty :) Chwała Bogu!






I tak mijają wakacje....A w czwartek rozpoczęcie roku szkolnego... już wiem, że jedno dziecko ma na 9.00, a drugie na 10.30.... Zobaczymy jak się zaklimatyzują w nowej szkole..... jestem pozytywnie nastawiona... oby jak najdłużej :)

sobota, 27 sierpnia 2011

nie wydeptywanie ścieżek.....

Dzisiaj na nabo podobało mi się to, że studiowaliśmy Biblię. Tekst po tekście. Rozmawialiśmy o tym co te teksty dla nas oznaczają. To było wartościowe.
Dobrze jest na nabo studiować Biblię w czystej postaci :) Po prostu czytać i zastanawiać się. I wiem, że tego chcę. CHcę też modlić się: żarliwie i z serca....
Dzisiaj doszliśmy do tekstu, bo studiowaliśmy Izajasza 1 rozdział - to co było w lekcji - mówiącego o tym, że Bóg chce z nami się prawować. Chce z nami prowadzić spór o różne rzeczy. Różnica między prowadzeniem sporu z ludźmi a prowadzeniem go z Bogiem jest taka, że u ludzi musisz się starać wygrać. No i albo wygrasz i postawiłeś na swoim, albo przegrasz i ta druga strona cię pogrąży i postawi na swoim... A u Boga jest tak, że Ty pokazujesz swoje racje... Bóg słucha. W sumie jak można kłócić się z Wszechmocnym, Wszechwiedzącym... itd... A jednak Bóg zachęca do sporu. Tylko, że On na koniec sporu, jak wyjdzie Jego racja to nie jesteśmy pogrążeni. Jego racja jest taka, że choćby nie wiem co to nam wybacza, wybiela, oczyszcza - TYLKO CHODZI MU O RELACJE. Cały pierwszy rozdział jest o tym, że Bóg chce relacji, a nie wydeptywania ścieżek na nabożeństwo.... nie prowadzenia rytuałów. Obrzydną mu nasze rytuały, jeśli nie ma w nich relacji.... On jest wtedy przeciwko nim....

piątek, 26 sierpnia 2011

ciasto z niespodzianką....

W środę zrobiłam ciasto... czekoladowe... pyszne, rozpływające się w ustach... wilgotne...
Palce lizać.... goście zadowoleni....
Jakież było ich zdziwienie gdy dowiedzieli się, że głównym składnikiem jest starta na grubych oczkach cukinia....
Przepis wzięłam z mojego ulubionego bloga z ciastami ... jak zwykle wyszło wyśmienite....



środa, 24 sierpnia 2011

I smile :)))))))



Dzisiaj dostałam paczkę.... z ciuszkami dla Kalinki. Piękne sukieneczki, spodeneczki, czapeczki, sweterki.... :) Od znajomej z dawnych czasów..... Aga, kiedy to było?? ;o)
W paczce był list.... Okazało się, że Pan Bóg poprzez to, co pisałam na blogu pomagał jej w trudnych chwilach. W dodatku przez nasze zetknięcie z simple church i tym co mój Piotrek pisał na swojej stronie dało jej odpowiedzi na pytania, na które długo ich nie znajdowała.... Teraz razem z mężem próbują tego wszystkiego....
Jestem w szoku, jak Bóg działa! Jestem szczęśliwa, że ostatnio dowiaduję się, że moi starzy znajomi szukają na maxa Boga i idą za tym, co im pokazuje. To jest cuuuuuuudne!!!!!!
Bardzo dziękuję za ubranka.... ostatnio marzyłam o tym, by Kalince kupić jakieś piękne ciuszki (wiecie, jak fajnie jest ubierać dziewczynki) no i proszę.... dostałam taki piękny prezencik....
Chciałam powiedzieć, że ubranka akurat będą dobre na jesień, a jedynie czapeczka, która jest na zdjęciu jest ciut mała...
Normalnie się poryczałam prawie..... BÓG jest naprawdę taki dobry...
.... I coraz bardziej jestem pewna, że to właśnie BÓG pokazuje nam drogę... pokazuje jaki powinien być kościół. I ja nie pójdę gdzie indziej. Nie, nie nie!!!!!!
Uwielbiam widzieć BOŻE CUDA!!!!!


Kalina, Jagoda i Facebook

stało się..... aktywowałam dawno nieużywane konto na facebooku.....
...no i właśnie mija północ.... siedziałam tam więcej niż godzinę...  no ale jak zajarzę co tam się klika i co się robi, gdzie patrzy i jak wstawia to co chcę... to pewnie pójdzie szybciej...
No nic. Jakoś będzie.... ;)

Kalinka miała dziś usg bioder i wszystko jest w najlepszym porządusiu. Cieszę się :)
Moja córcia jest piękna i kochana. Strasznie cieszę się, że się urodziła.



Moja Jagoda też jest piękna i cieszę się, że przyszła dziś do mnie wieczorem porozmawiać. Czasem jak tak dłużej z nią pogadam, to coraz więcej rzeczy mi mówi, coraz bardziej się odkrywa, coraz więcej się o niej dowiaduję. Wtedy gdy zaczyna mi się zwierzać dziękuję sobie w głowie, że nie wygnałam jej do łóżka.... cenne są te chwile ponad wszystko. Kocham ją i wiem, że jest mądrą, delikatną, dobrą, niesamolubną, ceniącą prawdę i sprawiedliwość osóbką. Kiedyś będzie z niej wspaniała kobieta. Tylko ja muszę ją słuchać i gadać z nią... gadać i gadać i przytulać i przytulać... ach... jak często jesteśmy wygodni i chcemy mieć święty spokój....

wtorek, 23 sierpnia 2011

nabożeństwo od do?

Czym jest nabożeństwo?
Na pewno nie jest głównym programem życia chrześcijanina. Mówię tu o nabożeństwie od godziny do godziny w sobotę. Przyzwyczailiśmy się, że wszystko centralizuje się właśnie w sobotę, a to nie prawda! Bo nie o miejsce chodzi. Tu chodzi o Twoje życie! To życie ma być nabożeństwem. Więc nie róbmy z nabożeństwa swojego bożka.....
... niestety ale chodzenie na nabożeństwo stało się głównym religijnym wymogiem w kościele. A to błąd i to wielki...
... Po co chodzisz na nabożeństwo? Przecież nie po to by chwalić Boga, bo JEGO masz chwalić każdego dnia. Nie po to by z NIM rozmawiać, bo przecież robisz to codziennie. Więc po co? Czy czasem nie chodzi o społeczność? A jak wygląda budowanie społeczności, jeśli nabożeństwo trwa 2 godziny i ktoś prowadzi lekcje, ktoś mówi kazanie? Często siedzę tyłem do tych co za mną i oglądam plecy tych co przede mną?
... Kazania w dziejach apostolskich były po to by pozyskać ludzi, którzy nie znają Chrystusa..... nie dla tych, którzy żyli z NIM na co dzień....

Jutro spotykamy się na grupce modlitewnej. Ach jak cudnie :) Mam nadzieję, że już w pełnym składzie... Chcę się modlić o Boże prowadzenie, o to, by BÓG uczył nas jak mają wyglądać nasze spotkania w sobotę... ON jest wielki i mądry i będzie oświecał. Wiem to!

Dzisiaj Kalinka pobiła rekord w spaniu. Położyła się wieczorem poprzedniego dnia o 19.00. Po prostu padła. Przebudziła się pierwszy raz o 5 rano - zjadła i poszła spać. No i na dobre wstała o 9.00. Ale full wypas :)
Jak weszłam do pokoju to było widać tylko stópkę i czubek głowy :)







wtorek, 16 sierpnia 2011

Wróbelek pod czereśnią

Dzisiaj w końcu słońce w Gdańsku. Cały tydzień było ciemno i deszczowo... Kalinka dziś zrobiła prezent i spała do 8.30 - zresztą i tak nie mogę narzekać, bo jest cudna. Przesypia całą nockę, tylko budzi się na jedzenie o 3 i 5 i zaraz zasypia. No i oczywiście muszę powiedzieć, że od tej pory jak ją nauczyliśmy samą zasypiać, to kąpiemy ją, karmię ją i odkładam do łózia. No i o godzinie 20 jestem już wolna... mmmm
Może się w końcu wybierzemy na plażę? Mam nadzieję, że w tym tygodniu się uda, bo potem poniedziałek i musimy już być w Grodzisku... a później kilka dni i rok szkolny się zaczyna. Dzieciaki w nowej szkole.. ciekawe jak im się spodoba?
Wczoraj moja Jagoda zobaczyła kota, która złowił wróbla. No i dzieciaki próbowały odratować ptaszka. Zrobiły mu mieszkanko z pudełka, wymościły listkami, mchem, trawką... dały chlebka i zbiorniczek z wodą. Nawet obandażowały mu skrzydełko i nóżkę. Nalały na ranę wody utlenionej. Potem mieszkanko podwiesiły na sznurze do suszenia bielizny... Niestety jak zrobiło się ciemno na dworzu ptaszek wyzionął ducha. Dzieciaki wzięły szpadel i wykopały dołek pod czereśnią. Wrzuciły tam ptaszka i zakopały. Oczywiście wszystko obfotografowały... ;o) Jednym słowem wróbel miał godną śmierć - nie musiał umierać zapomniany gdzieś w trawie.





niedziela, 14 sierpnia 2011



Wczoraj zostałam zaproszona na sushi. Pierwszy raz jadłam sushi - takie oryginal. Muszę powiedzieć, że nie najgorsze. Szczególnie podobało mi się to, że w tej restauracji można było patrzeć jak pan przygotowuje te sushi. To był niezły widok :) Fajnie, bo wokół stanowiska pracy kucharza był rozciągnięty blat, przy którym siadali goście. Zaraz przed tobą płynęła mini rzeczka z łódeczkami wypełnionymi talerzykami z sushi. Można było sobie wybierać co się chciało. Naprawdę niecodzienna uczta dla oczu. No i musiałam uporać się z pałeczkami.... ale o tym nie ma co pisać ;)
Polecam "sushi dom" przy Motławie w Gdańsku... :)

The voice of truth

Dzisiaj czytałam o tym jak bardzo ważne jest uczenie dzieci dobrych nawyków - i to już od niemowlęcia. Ważne by dziecko uczyło się czekać, samo zasypiać itp... można uczyć je pomagania na samym początku mówiąc o podnoszeniu papierków i chwaleniu za to, że to fajne, bo pomaga. Wtedy dziecko nie będzie zdziwione, że nagle ktoś zleca mu mały obowiązek...
... dużo by pisać, ale modlę się, żebym z Kalinką umiała tak robić. I wierzę, że będę mogła. Bo Bóg jest wielki i uczy, jeśli tylko Go słuchamy. Dzisiaj rano miałam czas z Bogiem. Już dawno marzyłam, ale jakoś tak się mi układało, że nie dawałam rady. Dziś rano Kalinka leżała sobie w łóżeczku, dzieci spały, a ja rozmawiałam z Nim i czytałam. Bóg napełniał mnie nadzieją, że z NIM wszystko jest możliwe. Bo to prawda! W to mamy wierzyć, a nie w to, że się nie uda....
Uczę się słuchać Jagody. Ona ma duże poczucie sprawiedliwości i często się skarży, że coś jest nie fair. Uczę się zauważać jej potrzeby i słyszeć to co mówi i traktować to jako ważne. Mimo tego, że wg mnie nie faworyzuję dzieci, to z boku mi mówią, że tak robię.... Widocznie coś robię nie tak.... Jagoda mi się często skarży, że czuje się pokrzywdzona. Chcę to badać. Z Tobą Boże, bo Ty mi pokażesz jak to zmieniać. Uwielbiam, gdy dajesz mi nadzieję i pokazujesz siebie. Bo TY jesteś prawdą i to co o mnie myślisz jest prawdą. Nie musisz się nabierać na kłamstwa szatana. Z NIM się udaje! Jestem tego pewna!!!
Jest taka piosenka Casting Crowns "Voice of truth" - polecam.






wtorek, 9 sierpnia 2011

Gdańsk

Od niedzieli jestem w Gdańsku. Przyjechałam do rodziców na dwa tygodnie. Cieszę się. Fajnie jest pobyć w domu. A w dodatku za kilka dni przyjedzie też moja siostra ze swoim mężem. No to będzie spotkanie rodzinne.
Kalinka pierwszy raz w Gdańsku. Muszę powiedzieć, że ulubiła sobie dziadka. Jak go widzi to ma uśmiech od ucha do ucha i od razu zaczyna do niego "gugać" :)

Jutro mój tatuś ma urodzinki :) Kupiłam już razem z moim bratem dla niego prezent. Pewnie się ucieszy...

Mam ochotę spotkać się z paroma znajomymi. Miło będzie zobaczyć się. Hej ludzie z Gdańska. Odzywajcie się do mnie to się spotkamy i pogadamy na żywo :)

A teraz idę z Kalinką na spacer. Wieje jak nie wiem - ale to w Gdańsku normalne...

środa, 3 sierpnia 2011

ciepłe i chrupiące

Dziś wróciłam od lekarza, a mój mąż właśnie układał na blachę kawałki drożdżowego ciasta, które zagniótł na bułeczki... w lodówce pyszniła się sałatka capreze ze świeżą bazylią i oliwą extra vergine.... mmmm.... normalnie do tej pory jestem pod wrażeniem....
... kolacja była pychotka :) bułeczki jeszcze ciepłe i chrupiące... można było maczać w oliwie, którą ociekały pomidorki....
A ja już nie mogę doczekać się piątku aż zrobię ciasto z mojego ulubionego bloga.... :)
W piątek spotkanie z grupką modlitewną. Ciekawe co tym razem mój mężuś wymyśli na kolację.... :o]





wtorek, 2 sierpnia 2011

najazd na twój umysł

Kiedyś dawno temu, na początku naszego małżeństwa wyrzuciliśmy telewizor... to był piękny czas... :) To chyba jedna z wspanialszych decyzji jaką razem podjęliśmy. Cisza, spokój, brak pędzących, rozgadanych reklam, zmieniających się obrazów, chłamu, który wtłacza nam się do głowy....
..... po latach pojawiły się laptopy... tutaj wybierasz co chcesz, chłam nie wchodzi w rachubę, rozgadane reklamy można zgrabnie ominąć.... i w sumie nadal jest cisza i spokój.... ale zaczyna brakować czasu na rozmowy....

.... przychodzisz do domu i co robisz? Włączasz komputer... trzeba sprawdzić pocztę, zajrzeć na kilka blogów, samemu zrobić wpis na bloga... potem trzeba zobaczyć to i tamto, posłuchać czegoś inspirującego, przeczytać coś ważnego... potem znowu sprawdzić pocztę.... i w sumie można tak bez końca... (póki co bronię się jak mogę od facebooka - nie wiem jak długo piętno nie bycia na bieżąco pozwoli mi nie być członkiem tej społeczności...)

w końcu zauważasz, że tak naprawdę masz niewiele czasu na rozmowę, a anegdotka o mężu i żonie rozmawiających przy stole przez skype`a nie jest aż taka odległa od rzeczywistości...

... a wokół biegają dzieci... czasem o coś zapytają, czasem nie pytają, bo nasze głowy w necie....
... net po to, by zainspirować
... net po to, by sprawdzić
... net po to, by zobaczyć
... net po to, by pogadać

Kocham net, bo to niesamowite źródło informacji. Nigdy nie było tylu możliwości co teraz. Kiedy potrzebuję jakieś materiały, jakieś zdjęcie do lekcji muzyki, to klik i mam! Mogę teraz oglądać filmiki, o jakich nie mogłam marzyć w liceum, gdy pani od historii muzyki zaczarowała nas muzyką współczesną....
Nigdy nie wysłuchałabym tylu niesamowitych historii i kazań o Bogu, gdyby nie net. Bóg wykorzystuje net!!!!

Dla mnie net to odkrywanie, fajna sprawa....
Jak to będzie dla moich dzieci? Dla nich to normalka przecież....

.... może one kiedyś, jak zaczną nową drogę życia ze swoim współmałżonkiem podejmą jedną ze wspanialszych decyzji: odłączą internet...