sobota, 30 lipca 2011

cisza...

Mój mężuś z Jagą i Szymem pojechali dziś rano na wycieczkę...  W końcu są wakacje. Mam nadzieję, że dojadą szczęśliwie i spędzą fajny czas. Wrócą w niedzielę wieczorem...
...a w domu cisza... bałam się, że zaśpię na nabożeństwo - a dziś u mnie... śniło mi się, że wszyscy wchodzili już, a ja byłam w gaciach i koszulce... i nieuczesana....
... dziś kameralne nabo. Oby Duch Sw prowadził nas i by Bóg robił dobre rzeczy w naszych serduchach...

czwartek, 28 lipca 2011

niespodzianka

Dzisiaj poszłam na spacer z Kalinką. Wchodząc do domu usłyszałam szepty i prośbę, bym sobie jeszcze pochodziła z Kalinką i odpoczęła. No więc poszłam. Coś już czułam, że dzieci coś kombinują. Po obejściu całej okolicy przyszłam do domu, a tam prawie wszystko wyprasowane, a na stole kanapki na pięknie przystrojonym stole, zasłony zaciągnięte i świeczka na stole. Było mi bardzo miło :)





Bardzo fajnie mi patrzeć, jak dzieciaki robią różne prace domowe z coraz większą radością. Naprawdę coraz sprawniej idzie im sprzątanie i dbanie o porządek. Cieszy mnie to. Cieszę się, że nie jestem na tyle perfekcyjna, by uczyć dzieci robić różne prace domowe i nie boję się, że sobie nie dadzą rady, że efekty nie będą doskonałe. Wszystkiego można się nauczyć, a żeby się nauczyć trzeba popełniać błędy.
Jestem pochłonięta książką Sally Hohnberger "Wychowanie w mocy Ducha" - niesamowita.... i cudownie jest patrzeć jak Bóg działa. Chcę, żeby działał w życiu moich dzieci, mojej rodziny.
Dzisiaj przy karmieniu na dobranoc Kalinka oderwała się od cyca i zaczęła gugać. Tak długo i przeciągle, chciała mi chyba wszystko opowiedzieć. Trwało to dobrych parę minut. Cudnie było rozmawiać z córeczką.... Cudnie patrzeć, jak Kalinka się rozwija... :)


wtorek, 26 lipca 2011

Babski dzień :o]

Dzisiaj chłopów nie ma w domu ;op Szymon wyjechał na wycieczkę z dziadkiem i kuzynami (na męską wycieczkę pojechali), Piotrek w pracy... a my z Kalinką w domku. No to sobie z Jadzią pomalowałyśmy pazurki, a co! Wakacje, to można poszaleć...
...zaraz jedziemy załatwić parę rzeczy w mieście i wypożyczymy sobie jakiś film do obejrzenia....
NIECH ŻYJĄ BABY!!!!!!!!






poniedziałek, 25 lipca 2011

mmmmm....

spotkanie modlitewne...
wiosna i lato...
ukochana osoba...
urodziny i prezenty...
wyjazd na urlop...
przyjaciele...
Boże działanie...
odpoczynek po pracy...
wypłata..
pyszny obiad, kiedy jestem głodna...
kolejny przepis na ciasto
Chrzest Ducha Swiętego...
koncert...
prawdziwy przyjaciel dla Szymona i Jagody
wspólne muzykowanie...
kolejne kazanie Craiga Groeshela...
nowe inspiracje od Boga,
widok męża wracającego z pracy...
uśmiech Kalinki...
simple church u mnie w domu...
kolejny tekst na stronie o prostym kościele
wizyta u fryzjera...
Boży głos....

- to tylko garść z wielu rzeczy, na które nie mogę się doczekać..... :o]

niedziela, 24 lipca 2011

białko i jeansy

Moja Kalinka już po trochu gada.... Najbardziej chętna jest rano. Mój mąż, który wstaje przed szóstą, kiedy słyszy, że dziecko nie chce spać mimo nakarmienia, bierze córcię i gada z nią. Dzisiaj obdarzyła go uśmiechami tak, że miał motywację do życia na cały dzień ;o)
Zauważyłam, że od wielu dni Kalinka miała na buzi czerwone pryszczyki. Najpierw myślałam, że to potówki, ale okazało się, że raczej uczulenie... Przez jeden dzień nie jadłam nabiału i wyobraźcie sobie, że następnego ranka buzia była czysta.. nieźle, co?! No więc przestałam jeść nabiał... jeszcze testuję jajka, ale coś czuję, że lepszą buzię miała, gdy jajek nie jadłam. Zobaczymy. Jeżeli nie będę jadła jajek, to uda mi się schudnąć. Mam taką chęć na pieczenie ciast, na jedzenie słodyczy, że tylko prawdziwy zakaz może mnie od tego powstrzymać ;o)
... ostatnio tyle osób mówi mi, że tak szybko zeszczuplałam po ciąży, że aż mi się chce jeszcze schudnąć. Dzisiaj zmieściłam się w jeansy, które kupiłam sobie rok temu, kiedy schudłam sporo... co prawda pod koniec diety spodnie mi prawie spadały, a teraz je po prostu zapięłam - ale najważniejsze, że weszłam w nie - myślałam, że w te wakacje się nie uda!!!! :o]













sobota, 23 lipca 2011

Boży porządek

Dzisiaj mieliśmy ważne nabożeństwo. Od jakiegoś czasu narastają konflikty, które nie są rozwiązywane.... Wszystko dzieje się pod skórą, a na zewnątrz ładnie i poprawnie.... Ostatnio już nie dało się wytrzymać i zaczęły się rozmowy na ten temat, coraz więcej i coraz głośniej... Dzisiaj w końcu otwarcie pierwszy raz porozmawialiśmy o tym razem....
.... studium o nabożeństwie radosnym było w tym tygodniu. Ktoś, kto prowadził dyskusję zaczął zadawać pytania wprost dotyczące naszej grupy i od słowa do słowa ludzie zaczęli mówić co ich boli... czego im brakuje... Wiem, że to dopiero początek i w zasadzie nic nie zostało wyjaśnione, ale to dobry początek....
.... dla mnie najważniejsze było to, że dwie dziewczyny ujawniły swój konflikt przed wszystkimi i modliły się o wybaczenie.... widziałam, że to było autentyczne.... Duch Swięty działał i kruszył serca ich rodzin.... Chwała MU za to!
... tak jak ostatnio myślę o nabożeństwie, to dzisiaj spełniło się znowu moje marzenie. Duch Swięty poprowadził nabo tak jak chciał. CO z tego, że przygotowaliśmy punkty programu, jak ON sobie zaplanował co innego.... I ta dyskusja przerodziła się w ważną rozmowę, a na koniec modlitwę... nie było kazania.
Chcę kościoła żywego, otwartego na prowadzenie Ducha Swiętego i tylko NIEGO. Nie chcę inaczej... Przychodzenie na nabożeństwo i odprawianie kolejnych punktów programu jest bez sensu... Często mówimy o tym, że Bóg jest Bogiem porządku i muszą być kolejne punkty programu. I przychodzimy tak co sabat i każde nabożeństwo jest od początku do końca przygotowane, zapięte na ostatni guzik.... tyle, że nie słuchamy tego, co mówi Duch Swięty... nie patrzymy na to co ON chce zrobić... czym dziś chce się zająć... Mimo tego, że czasem widzimy, że coś idzie w konkretnym kierunku, to przerywamy to, bo porządek musi być i musi być następny punkt programu...
Bóg jest Bogiem porządku, a my nie możemy MU przeszkadzać Jego porządek wprowadzać....


Kalinka zaczyna się uśmiechać :)

Przyjeżdżaj!

Obudziłam się na nocne karmienie o 04:06 i nie mogę przestać myśleć o Tobie. Rozmawiałaś wczoraj z moim mężem. Wiem, że wchodzisz na mojego bloga ... Mówiłaś, że źle w Twoim życiu.... czasami tak się nam układa :o( robi się beznadziejnie, nic się nie chce... tylko wspomina się chwile z przeszłości.... Ty wspominasz czas spędzony u nas w domu...
... Przyjeżdżaj! Po prostu przyjedź do nas na kilka dni. Pogadamy, spędzimy ze sobą czas, pomodlimy się o Ciebie, poznasz Kalinkę osobiście :o) może oderwiesz się od codzienności, może Bóg dotknie Twojego serca i wleje pokój i nadzieję, może coś zmieni...
Życzę Ci dzisiaj dobrego dnia, pełnego Boga, który mówi, nie daje spokoju gdy jest byle jak, bo chce wylewać całą gamę dobrych rzeczy, przywyższających wszystko...
... odezwij się i daj znać kiedy przyjedziesz :o)

Czasami budzę się w nocy i zaczynam myśleć. Przyznam, że wtedy nachodzą mnie najlepsze pomysły, rozwiązuję w głowie różne problemy, robię plany, wymyślam przedstawienia, wstawiam się za kogoś...
Najbardziej uwielbiam budzić się w sobotę wcześnie rano i spędzać czas z Bogiem... jest wtedy cicho, nikt mi nie przeszkadza... Mogę upajać się Bożą obecnością... bo gdy On jest to jest cudnie...
... Panie, bądź dzisiaj, mów do mnie, chcę słyszeć Cię.... przyjąć od Ciebie, co masz dla mnie....

... już 05:24 chyba powinnam zasnąć.... choć zawsze mam dylemat o tej porze: spędzić czas z Bogiem, czy spać? ...

piątek, 22 lipca 2011

Harmonogram

Zrobiłam harmonogram dnia. Codziennie trzeba coś zrobić - zwykłe prace typu zmywanie, zamiatanie, wywalanie śmieci, odkurzanie, przygotowywanie posiłków... Rozdzieliłam obowiązki. Muszę powiedzieć, że dzieciaki świetnie sobie radzą. Nawet nie wiedziałam, że są chętne do dbania o kwiatki w domu. Zwykle były suche i jak ja ich nie podlałam to nikt tego nie zrobił.... A jak wpisałam to w grafik to nagle zobaczyłam jak moje dzieci z radością chodzą po domu z konewką, sprawdzają czy kwiatki mają wilgotną ziemię i ochoczo podlewają co trzeba. Naprawdę miło popatrzeć. No i jestem w szoku, bo byłam pewna, że to mój obowiązek, bo reszta ma to gdzieś...
Dzieciaki zmywają, gotują, odkurzają, trzepią wycieraczki, zamiatają, czyszczą łazienkę... jest suuuuuper! To co się stało to fakt, iż nie muszę tego wszystkiego robić i za wszystko być odpowiedzialna. Mogę zająć się rzeczami dodatkowymi typu: mycie lodówki, prasowanie, inne prace, na które zawsze brakuje czasu... A poza tym w ogóle mam więcej wolnego czasu. No i przede wszystkim w domu pachnie, jest pięknie i jest mi z tym bardzo dobrze :)
Zainspirowała mnie do tego książka Sally Hohnberger "Bądź rodzicem w mocy Ducha". Polecam bardzo... zresztą tak samo jak i drugą część, której jestem w trakcie...
Dzieci miały różne chwile. Najpierw nie udawało im się wszystkiego zrobić w wyznaczonym
czasie, jednak wynikało to z tego, iż z ociąganiem zabierały się za robotę. Czasem musiały pokonać swojego lenia. Ale starały się oddawać negatywne emocje Bogu i Bóg zamieniał je na pozytywy. Teraz coraz chętniej robią co do nich należy... i naprawdę przyjemnie jest u nas w domku....
Teraz Szymon reperuje skrzynkę, którą wykorzystujemy na składowanie ubrań sezonowych - przybija gwoździe :o) Musimy wymyślić dzieciakom jakieś projekty na wakacje, bo widzę, że się nudzą... Zastanawiam się co może zrobić Szymon - może jakiś karmnik? A Jagoda? Chyba obsieje trawą fragment ogródka, w którym próbowałam sadzić kwiatki - ale raczej wygląda to strasznie..... Może potem zasieje w donicach zioła? Zobaczymy. Trzeba coś porobić, bo granie w gry jest mało inspirujące i rozwijające mimo wszystko...

środa, 20 lipca 2011

bez usypiania

Muszę powiedzieć, że jestem zachwycona zastosowaniem metody wychowawczej pt. "Kładzenie dziecka spać, bez usypiania" :) Jest cudnie. Kalina jest kąpana, dostaje cycusia, buziaczka na dobranoc i bye bye... jest cisza i Kalina sobie usypia. Czasem od razu, czasem po jakimś czasie. Zwykle nie płacze, czasem może wyda ze 3 dźwięki typu "ajajaj" ;o) i to wszystko. Uwielbiam ten moment. Godzina 20.00 - kąpanie i ok. 20.30 jestem już wolna.... szkoda tylko, że potem tak szybko wymiękam.... no, gdyby Kalinka przesypiała całą nockę i budziła się np. o 7.00 - to pewnie mogłabym siedzieć do północy.... Ale nie ma co narzekać. Naprawdę jest dobrze. Z Szymonem i Jagodą tak nie miałam - z własnej winy, bo usypiałam i nosiłam.... ach.. fajnie jest mieć trzecie dzieko.
Jagoda dostała anginę ropną.... cały dzień spędziła w swoim pokoju. Napisała sobie na drzwiach "izolatka" i ogląda filmy, czyta... słucha muzyki... Tylko po jakimś czasie już jej nudno, ale cóż zrobić. Angina jest zaraźna i niestety trzeba chronić resztę domowników przed jej atakiem - a szczególnie Kalinisko.... mam nadzieję, że nie zachorujemy.....
Odsyłam do strony o prostym kościele dziś naprawdę dobry artykuł - jestem pod wrażeniem...

Kalinka z dziadkiem - zaczyna się uśmiechać :o)

niedziela, 17 lipca 2011

dobrze się przytulić...



BÓG JEST THE BEST

Mój mąż ostatnio jest zupełnie pochłonięty sprawami kościoła komórkowego, simple church, małych grup - jak zwał tak zwał, ale chodzi o jedno. Czuję, że za nim nie nadążam. Codziennie opowiada mi mnóstwo ciekawych rzeczy, które odkrył na różnych blogach ludzi, którzy się tym zajmują. Ostatnio trafił na relacje filmowe seminarium, które aktualnie prowadzi we Francji Milton Adams - facet, który się zajmuje małymi grupami w naszym kościele. Codziennie ogląda i jest naprawdę pod wrażeniem - ja zresztą też. Najdziwniejsze jest to, że w kościołach na świecie, nawet u naszych najbliższych sąsiadów, simple church - małe grupy - funkcjonują, działają i to się sprawdza. Tylko u nas, w Polsce zwykło się mówić, że to nie działa.... No ale stop temu czasowi. Wierzę, że Bóg naprowadził nas na to wszystko dlatego, że ma dla nas zadanie. I ja chcę to zadanie wykonać! Naprawdę.
Jak tak myślę o Bożym działaniu to zawsze jest zachwycające - cały czas je widać. Przez ostatni rok mój mąż miał dołka duchowego... Widział sens w życiu z Bogiem jak inni o tym mówili - ale u niego nic się nie działo.... Gdy Bóg coś pokazywał - on był sceptycznie nastawiony - bo skąd wiadomo, że to Bóg, a nie zbieg okoliczności? Jednak najważniejsze dla mnie było to, że był w tym wszystkim szczery. Nie chodził i nie uśmiechał się mówiąc "Chwała Bogu" tylko był autentyczny. Wiem, że taki jest i to w nim bardzo cenię.
Przez ten czas na naszej grupie modlitewnej modliłyśmy się z dziewczynami bardzo o niego. Wszystkie widziałyśmy go w przyszłości jako człowieka, który działa dla Boga znowu całą parą. W takim duchu się o niego modliłyśmy. O Boży dotyk, o uwolnienie od kłamstw szatana... I Bóg dotykał go coraz bardziej, coraz więcej widział Jego działania w swoim życiu. Potem był kościół on line i tam Craig Groeshel, który mówił po prostu do niego. To co mówił ten facet, to tak jakby wiedział z czym boryka się mój mąż. Bóg jest niesamowity - potrafi wykorzystywać różne okoliczności, żeby nas przyciągać do siebie - bo wie, że tak najlepiej. W końcu Bóg poprowadził nas na seminarium dotyczące małych grup, potem spotkanie z Roennfeldtem, materiały w necie na temat simple church - i to było coś co go dotknęło. Bóg dał mu iskierkę, która zapaliła całe serce. Teraz czyta, szuka, tłumaczy bez opamiętania rzeczy dotyczące simple church. Założył bloga o nazwie "Prosty Kościół dla Każdego", na którym tłumaczy z angielskiego teksty o tym. Warto śledzić. Wiem, że to Bóg go powołał, by się tym zajmował, by szukał i tłumaczył nam o co w tym wszystkim chodzi...
Cudnie widzieć, jak Bóg działa, dotyka ludzi... cudnie widzieć efekty modlitwy wstawienniczej....
.... ach... Bóg Jest The Best!


ilustracja z tekstu o kosciele; można przeczytać na Prosty Kościół dla Każdego



sobota, 16 lipca 2011

dobry czas

Dzisiaj był fajny dzień. Rano było u nas nabo. Najpierw śpiewaliśmy, modliliśmy się... Potem opowiadaliśmy co zdarzyło się u nas w minionym tygodniu. Ludzie opowiadali różne rzeczy. Jak ludzie są małomówni to zwykle pytam niektórych co u nich się wydarzyło. No i zapytałam jedną osobę, która była u nas pierwszy raz. Ona opowiedziała krótko o tym, że mają problemy od roku... nie wiedzą gdzie mają zamieszkać, szukają swojego miejsca, a nie znajdują, nie mają wokół siebie ludzi, z którymi mogliby się modlić. Mają dość, ostatnio szukają mieszkania i nie mogą znaleźć. Powiedziała, żebyśmy pamiętali o nich w modlitwie, bo już nie mają siły....
... stanęliśmy wszyscy wokół niej i modliliśmy się o nią, jej dom, rodzinę. O to, by Bóg prowadził ich i dał im odczuć, że się nimi opiekuje, że nie muszą się martwić. By dał im pewność, że będzie dobrze - bo przecież z BOGIEM będzie dobrze :o)
Dużo osób się modliło - szczególnie dla mnie wzruszające było, gdy modliły się osoby, które dawno tego publicznie nie robiły. Widziałam wzruszenie na ich twarzach. Nie ma nic piękniejszego gdy ludzie razem się modlą, kiedy Duch Swięty dotyka i serca się otwierają....
Potem jedliśmy wspólny obiad - jak zwykle pyszny... na deser melon i ciasto... pychotka....
... wspólny spacer, rozmowy.... Goście wyszli od nas po 18.00. To był naprawdę dobry czas. Lubię, gdy w sobotę zostają u nas ludzie i możemy poprzebywać razem. Najbardziej lubię jak rozmawiać można o rzeczach związanych z Bogiem. A już cudnie jest jak uda się zastanowić wspólnie nad fragmentem z Biblii, pomodlić się tak od serca ...
... już nie mogę doczekać się spotkania modlitewnego w środę....

roczna przerwa?

W tym tygodniu rozmawialiśmy z mężkiem o tym jak to zrobić, żeby zarobić kasę. Nasi znajomi wyjechali zagranicę, żeby jakoś się podnieść finansowo. Rozmawialiśmy o tym gdzie wyjechać, co robić, jakie są realia... Ja powiedziałam, że może warto wyjechać, ale tak na rok...
... i wtedy mój mąż powiedział, że nie. On tak nie chce, bo wie jak to jest jak się wyjeżdża na rok... potem nie wiadomo czy na rok, czy może na więcej.... i nagle przestajemy się rozumieć.... Zna dużo przykładów tego, jak ludzie się rozstawali na dłuższy czas, a potem coś między nimi nie grało i małżeństwo nie miało już takiego smaku, po prostu było w rozsypce....
Bardzo mnie to wzruszyło i ujęło w moim mężu. Znowu zobaczyłam jak bardzo mu na nas zależy. Jak ogromnie ważne jest dla niego małżeństwo, jak ja jestem dla niego ważna... Jak bardzo chce, żebyśmy byli razem.




Dzięki... :o*

piątek, 15 lipca 2011

nie ja więc Pan :o)

Wczoraj mieliśmy spotkanie modlitewne. Rozmawialiśmy między innymi o tym, że mamy mało kasy, że nie ma za co płacić rachunków... nasi znajomi, z którymi się modlimy też mają taki problem... Ach, żeby tak mieć jakiś pomysł i wymyślić coś, co jest niszowe... coś co się sprzeda i żeby na tym zarobić. Ludzie tak mają... i potem zarabiają pełno... ach.... a moja głowa taka pusta i nic nie potrafi wymyślić...
I tak sobie biadoliliśmy trochę....
... potem była modlitwa (konwersacyjna oczywiście :)) Duch Swięty tak poprowadził to wszystko, że nagle mój mąż - jak mi później powiedział - czuł przymus, żeby się pomodlić - nie układał sobie słów wcześniej tylko nagle po prostu zaczął się modlić. I właściwie słuchał co mówił. Bóg przez niego mówił, że jedyną rzeczą, o którą musimy się martwić to tym czy idziemy tam gdzie ON chce. Jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać, to tego by nie robić tego co ON przygotował dla nas. Nie problemy finansowe powinny być naszymi problemami. Szatan daje nam je na głowę i chce, żebyśmy w kółko myśleli o nich, zamartwiali się nimi.... a nie mamy przywiązywać serca do tego. Przecież ON o nas dba. Nigdy nam nie brakowało jedzenia. ON wszystko trzyma w swoich rękach. I będzie to robił. Najważniejsze, żeby być przy NIM i iść za NIM, słyszeć to co mówi....
Dzisiaj rano czułam się lekka. Wiedziałam i pamiętałam o wszystkich problemach z kasą, które na nas ciążą, ale byłam wolna. Nie zamartwiałam się tym, bo wiem, że BÓG się tym martwi, że ON nas prowadzi, że ma drogę i rozwiązania... i coś o wiele wspanialszego... spełnienie przy NIM....
... potem zadzwonił i powiedział mi, że wczoraj wieczorem przyszła kasa na nasze konto firmowe - ta na którą czekaliśmy, co rozwiązuje sprawę finansową, o którą się w ostatnich dniach martwimy. Po prostu BÓG jest kochany, wielki, dbający o nas, wspierający, uczący, strofujący z miłością... brak słów! Chwał Ci PANIE!!! Co masz dla mnie do zrobienia?

niedziela, 10 lipca 2011

Mendelssohn i bezalkoholowe

Dzisiaj był wielki dzień moich znajomych - Kasi i Maćka - ślub :) Uroczystość jak zwykle urzekająca. Kasia piękna, Maciek wzruszony... fajnie jest przeżywać ślub swoich bliskich znajomych... z Maćkiem graliśmy razem w Via Fides... tyle razem przeżyliśmy fajnych chwil... Zaśpiewaliśmy dzisiaj z VF ...dobrze nam się razem śpiewa...
No nic... trwa kazanie, aż tu nagle wyłączyli prąd... Wszystko fajnie, ale mikrofony na prąd, Yamaha na -prąd... Na szczęście było też pianino - trochę rozstrojone... zaśpiewaliśmy przy rozstrojonym - nie było tak źle... Najlepsze jednak na koniec - Mendelssohn na wyjście też miał być z cd.... No i trochę poruszenia było... no bo co teraz?... i tutaj muszę się pochwalić - uratowałam uroczystość i zagrałam Marsza Weselnego na rozstrojonym pianinie :o] :o] Młodzi wyszli i uroczystość się zakończyła :o) Będą mieli co wspominać - i ja też...
Potem wesele. Na stole pyszności, a między innymi wielki sandacz - ryba, którą Maciek na ślubie naszych znajomych pomylił z piersią z kurczaka - dużo było wtedy śmiechu i stało się to anegdotką. Maciek nie mógł odpuścić i sandacz znalazł się w jego ślubnym menu :o)
Najlepszym napojem okazało się wino bezalkoholowe, które było obecne na każdym stole - białe, czerwone, musujące.... Pyszne. Wina bezalkoholowe podbijają rynek, a sprowadza je nasz znajomy... ja je uwielbiam http://www.winakarola.pl/
Na parkiecie nie obyło się bez YMCA, Prawy do lewego, lewy do prawego KAYAH i oczywiście ROCK DJ, który jest stałym punktem programu, a do którego nasi chłopcy z zespołu wymyślili układ, który jest tak efektowny, a zarazem tak prosty, że każdy może go tańczyć - uwielbiam to :) razem z córcią świetnie się bawiłyśmy...
... teraz już miło leżeć w łóżeczku i to wszystko wspominać...

Kasiu i Maćku - oby blisko siebie i Boga!



Jasio - synek moich przyjaciół - przy lampce bezalkoholowego...



wtorek, 5 lipca 2011

simple prayer

Modlitwa konwersacyjna to coś co daje mi prawdziwe spełnienie gdy modlę się w grupie. To miejsce gdzie objawia się BÓG, gdzie działa Ducha Swięty. Bóg kieruje taką modlitwą. Podczas niej rozwiązywane są problemy, Bóg daje odpowiedzi, porusza serca, czasem wyznawane są grzechy. U mnie na grupce modlitwa trwa zwykle półtorej godziny. I wierzcie mi to jest cudowny czas, nie porównywalny z żadnym innym. Wychodzisz z nowymi siłami, nowym spojrzeniem na wiele spraw....
Życzę każdemu, by znalazł osoby, z którymi może się modlić i by spróbował modlitwy konwersacyjnej. Kiedy się raz spróbowało takiej modlitwy - szuka się tego smaku całe życie i nic go nie zastąpi.

zdobyć serce

Buty.... można chodzić i przymierzać i ciągle ich nie mieć. Dzisiaj byłyśmy z Jagodą kupić jej buty - bo będzie podawać obrączki na ślubie Maćka i Kasi. No ale w Grodzisku butów brak :o( Jutro pojedziemy do Janek i poszukamy tam czegoś - mam nadzieję, że znajdziemy... bo naprawdę nie wiem gdzie trzeba będzie szukać...
Moja córcia wczoraj powiedziała mi z płaczem, że ona nie będzie na pewno w niebie, bo się ciągle kłóci z Szymonem i w ogóle... Smutno to było słyszeć..... Tłumaczyłam jej, że Pan Bóg ją kocha i jeżeli ona GO też, to wystarczy, że jest z NIM, rozmawia z NIM i wierzy, że jej przebacza i kocha, to będzie w niebie, bo przecież BÓG kocha nas nie za to co robimy tylko dlatego, że jesteśmy jego dziećmi. ON jest miłością.
To straszne jak człowiek ciągle jest nauczony myśleć, że musi coś zrobić, żeby Bóg go zaakceptował, musi być grzeczny.... Myślę, że rodzice mają tutaj duży wpływ na dzieci.... jak ja mam?
Czytałam, że Bóg chce od nas posłuszeństwa z miłości.... nie ze strachu, albo bo tak trzeba....... Jak my wymagamy od swoich dzieci posłuszeństwa? Krzykiem, bo tak trzeba, złością, strachem? Pan Bóg chce zdobyć nasze serce. Rodzic musi zdobyć serce dziecka i być blisko Boga..... wtedy rodzi się posłuszeństwo na dłuższą skalę...
Wczoraj pozmywałam, bo Jagoda nie chciała mi pomóc.... W związku z tym wieczorem była smutna, bo nie miałyśmy czasu dla siebie. Postanowiłyśmy następnego dnia razem wszystko szybko robić, Jagoda sama stwierdziła, że będzie zmywać i pomagać, bo wtedy dam radę się z nią pobawić. Dzisiaj rano po śniadaniu bez słowa z radością pozmywała :o) Nie musiałam jej kazać, błagać...



Modlitwa konwersacyjna III/III

Uczenie modlitwy konwersacyjnej
Zapamiętaj: Nie komplikuj modlitwy. Modlitwa to rozmowa z Bogiem. Dobrze jest rozmawiać z ludźmi – więc dobrze jest rozmawiać z Bogiem. Co możesz powiedzieć, gdy ktoś jest pierwszy raz?
·   Jeśli ta osoba nie przywykła do modlitwy, możesz powiedzieć: Chcę się z tobą pomodlić. Modlitwa to rozmowa z Bogiem, a On tu z nami jest. Modlitwa jest jak rozmawianie, czyli dzielenie się myślami. Może to być zdanie, albo jedno czy dwa słowa. To proste. Ja zacznę...
·   No i zaczynasz się modlić. Ludzie pójdą za twoim przykładem. Możesz powiedzieć: Ojcze, cieszymy się, że możemy z Tobą rozmawiać. Jezu, bardzo się cieszę, że żyjesz i jesteś z nami przez obecność Ducha Świętego. Bardzo się cieszę, że jestem tu z moimi przyjaciółmi – chcemy porozmawiać z Tobą przez chwilę.
·   Możesz dalej prowadzić – na przykład: Pierwsze, co chcemy Ci powiedzieć, to podziękować za... Wiem, że moi przyjaciele też mają za co Ci dziękować. Jeśli chcesz, Kaśka, możesz sama powiedzieć Bogu „dziękuję”. Może jednak być też tak, że ludzie będą woleli w milczeniu przebywać z Bogiem, w Jego obecności...
Daj ludziom czas na myślenie i modlitwę:
·   Pamiętaj, by potwierdzać to, co mówią („tak!”, „dokładnie”, „o, Panie, ja też chcę...” itp.)
·   Słuchaj uważnie modlitwy każdej osoby i módl się o to, o czym mówiła poprzednia osoba.
·   Jako prowadzący, przerywaj i łam każde modlenie się „po kolei”.
·   Jeśli ktoś modli się w nowej sprawie/intencji, a ty czujesz, że poprzedni temat już został wyczerpany i wszyscy, którzy chcieli go poruszyć w modlitwie zrobili to, poprzyj osobę, która mówi o nowej sprawie i módl się też o to. Jeśli nigdy nie praktykowałeś modlitwy konwersacyjnej – zaczynasz właśnie ekscytującą podróż w głąb duchowej społeczności. Zobaczysz, że modlić się jest tak łatwo, jak siedzieć przy stole i rozmawiać, w każdej chwili.
Modlitwa konwersacyjna – choćby w kawiarni!
Świetnie jest modlić się z przyjaciółmi w kawiarni, w lesie, na plaży – gdziekolwiek jesteście! Jeśli ludzie w grupie czują się dobrze modląc z otwartymi oczami – zobaczycie, że możecie się modlić dosłownie wszędzie! Przyjaciele spoza społeczności będą się przysłuchiwać... przyjdzie czas, kiedy zechcą powiedzieć coś do 'waszego Boga' :)
Peter Roennfeldt, www.newchurchlife.com

poniedziałek, 4 lipca 2011

odwracane ciasto z czereśniami

Zrobiłam ciasto z czereśniami!!! Znowu pięknie wyszło :) I znowu ze strony z pysznymi ciastami :) Co prawda dodałam trochę za dużo cukru do ciasta i za bardzo opruszyłam pudrem... ale tak czy siak było pycha.... mój mąż był też pod wrażeniem... chyba najbardziej tego, że jego żona po 12 latach wspólnego pożycia zaczęła piec ciasta ;p



Kalinka dzisiaj obudziła się o 5 rano i kurcze blade nie spała do 6.40 :( A mi tak się chciało spać... W ciągu tego czasu zdążyła 2 razy zrobić kupkę i to tak, że ubranie trzeba było zmieniać.... Potem udało się zasnąć na godzinę i potem jeszcze na niecałą godzinę....
Teraz jest 17.00 a ona tak śpi po trochu, ani razu konkretnie.... Trochę to wkurzające.... no i w ogóle jakaś taka marudna jest...
Jagódka bardzo fajnie sobie radzi. Nosi Kalinkę, była też dzisiaj z nią pierwszy raz sama na spacerze.





Bardzo się cieszyła :) Teraz dryluje czereśni - zamierzamy zrobić dziś ciasto z czereśniami.... mniam - Jaguś przywiozła łubiankę czereśni z Gdańska i za chiny ich nie przejemy.... Dałam część sąsiadce... trochę zjedliśmy a resztę włożymy w ciacho i upieczemy.... trochę przytyjemy ;p
Pogoda fatalna. Leje, to pada, to mży.... Miejmy nadzieje, że niedługo się to zmieni. Zabrałam moje pomidory do domu, bo boję się, że je szlak trafi.... Ale mam już pełno zielonych malutkich pomidorków... ciekawe ile z nich dojrzeje i ile zjem tego lata...?


modlitwa konwersacyjna cz. II/III

Przykładowe tematy/modele modlitwy konwersacyjnej
Trzy najczęściej stosowane tematy modlitwy konwersacyjnej to: dziękczynienie Bogu, chwała i uwielbienie oraz potrzeby zebranych na modlitwie (+ potrzeby przyjaciół, których nie ma w grupie). Innym pomysłem na temat modlitwy mogą być: obecność Ducha Świętego / Boża obecność; potrzeby szerszej społeczności; refleksja nad fragmentami Pisma, które mają szczególne znaczenie dla grupy.
Ciesz się modlitwą konwersacyjną
·   Pieśni modlitwy: Śpiewanie pieśni w trakcie modlitwy konwersacyjnej, które uwielbiają Boga i wyrażają aktualne, chwilowe myśli i emocje, ma naprawdę głęboki sens.
·   Otwarte oczy: Z uwagi na to, jak wiele mówi nasze ciało – postawa, grymas twarzy, drgnięcie, zmarszczenie brwi, uśmiech itp. - dla wielu grup jest to znaczące, by modlić się z otwartymi oczami.
·   Zamknięte oczy: Jeśli modlicie się z zamkniętymi oczami, ważne, żeby wszyscy wyrażali się jasno (słowami uzupełniając mimikę i mowę ciała, której nie widać) tak, aby wszyscy dobrze zrozumieli myśli innych.
·   Milczenie przed Bogiem: Grupa powinna zdawać sobie sprawę, że jest w porządku „po prostu być” z Bogiem. To może być naprawdę miłe, po prostu siedzieć z przyjaciółmi w Bożej obecności. Czujcie się dobrze milcząc. Wyjaśnijcie to ludziom spoza społeczności, którzy są na grupie, by mogli się czuć komfortowo zwyczajnie przebywając z wami i Bogiem.
·   Luzik :) Nie musisz się odzywać. Niektórzy naprawdę cieszą się modlitwą, gdy zwyczajnie przebywają z Bogiem i przyjaciółmi. W porządku jest milczeć i słuchać modlitw innych ludzi.

niedziela, 3 lipca 2011

modlitwa konwersacyjna cz. I/III

Modlitwa konwersacyjna jest chyba najlepszym sposobem, by uczyć ludzi jak się modlić i na pewno jednym z najprzyjemniejszych sposobów, by cieszyć się wspólnotą z Bogiem i przyjaciółmi. Chrześcijanie, którzy czują się niepewnie w modlitwie grupowej, odnajdują sens w modlitwie konwersacyjnej.

Główne założenia modlitwy konwersacyjnej
·   Nie ma potrzeby poświęcać czas na omawianie intencji przed modlitwą. Wszystkie intencje wypłyną w naturalny sposób podczas modlitwy. Nie ma nic złego w wyjaśnianiu intencji i potrzeb podczas modlitwy konwersacyjnej.
·   Nigdy nie módlcie się według kolejności, np. w kółku. To sprawia, że goście i ludzie nie przyzwyczajeni do publicznej modlitwy, czują się bardzo niekomfortowo. W dodatku niektórzy będą przygotowywać swoje „wystąpienia” zamiast uważnie słuchać modlitwy i myśli innych. Wymuś interakcję.
·   Zajmuj się jednym tematem/intencją naraz. To jest jak pełna zrozumienia rozmowa z przyjaciółmi. Słuchaj uważnie i reaguj, odpowiadaj na modlitwy innych. Potwierdzaj, np. słowami „tak!”, „dokładnie!” itp.
·   Lider modli się jako pierwszy i kształtuje modlitwę konwersacyjną. Kiedy grupa dopiero uczy się modlić, dobrze, jeśli ma lidera. Gdy pojawia się w modlitwie intencja, lider może zatrzymać się przy niej, podbudować, obmodlić... Kiedy grupa zaczyna modlić się w po kolei, lider łamie tą kolejność i po prostu zaczyna się modlić.
·   Każdy może się modlić zwięźle, któtko i często – albo wybrać milczenie i przysłuchiwać się rozmowie z Bogiem. To jak cieszenie się fajną rozmową przy stole.

super nabo

Wczoraj mieliśmy przesuper czas... Rano spotkaliśmy się by razem spędzić czas z Bogiem. Siedzieliśmy przy stole, piliśmy herbatę zieloną z miodem i imbirem i rozmawialiśmy... Rozmawialiśmy o "modlitwie konwersacyjnej" - ciekawie się to nazywa... Temat stary - taka modlitwa towarzyszy nam od kilku lat i jest piękna, głęboka, poruszająca i Bóg podczas niej działa... ach, żeby każdy jej spróbował...
Potem rozmawialiśmy o kościele - o tym czym jest wg Biblii... Nie jest bynajmniej budynkiem z cegieł... Jaki jest cel kościoła? Wspólnota - po to by nawzajem sobie pomagać, by wzrastać w Bogu, uczniostwo - uczymy się, by uczyć innych i dzielenie się z innymi Bogiem, tak, by sami mogli GO poznać i doświadczyć... I te trzy cele są jednakowo ważne - to tak jak 3 w 1. Ani jeden z nich nie może być nadrzędny, nie mogą być zachwiane proporcje, bo będzie czegoś brakowało, bo zawali się "trójkąt", który właśnie te cele tworzą.
Potem był czas na modlitwę - właśnie konwersacyjną. Każdy modlił się ile razy chciał, mówił od serca, bez regułek i okrągłych zdań. Był czas na ciszę - to też była modlitwa. Rano przyszedł mi pomysł, żebyśmy tym razem nie śpiewali, ale żeby puścić na cd moje ulubione piosenki o Bogu - i to miało być uwielbienie, zamiast śpiewu.... Włączyłam to podczas modlitwy - jak zwykle Bóg to tak poukładał mi w głowie - że wszystko pasowało i Duch Swięty naprawdę działał podczas modlitwy. Poruszał serca - czułam czystą atmosferę. Chcę takiej więcej....
To było nabożeństwo! Całe pełne treści. Rozmwialiśmy o rzeczach, które były dla nas ważne, którymi chcieliśmy się podzielić z innymi, ważne dla naszej grupy, na czasie. Potem modlitwa, która była jakby dalszym ciągiem rozmowy.... Ja chcę jeszcze!
W następnych postach napiszę o tym co to jest modlitwa konwersacyjna. Tekst został przetłumaczony z bloga Petera Roenfeldta http://www.newchurchlife.com/ i to on sam napisał ten tekst.
A u nas kryzys finansowy... w sumie tak jak na świecie... też nas dopadł. Najgorsze to, że dwóch klientów wisi nam kupę kasy i nie płacą :( a podatki za wystawione faktury trzeba płacić.... pytam z czego? No i tak... rachunki nie popłacone i coraz więcej się ich zbiera...

Szukamy taniego mieszkania do wynajęcia. Jeśli ktoś ma np mieszkanie i gdzieś wyjeżdża - np. na 1 rok, albo dłużej - i chce, żeby ktoś opiekował się ich domem - to my bardzo chętnie się zaopiekujemy i zamieszkamy tam. Popytajcie znajomych! A może jest do wynajęcia mieszkanie za 1000 zł? Może być tańsze. Proszę o kontakt koniecznie! Najlepiej gdzies w okolicach Grodziska - ale tak w zasadzie to i w Łodzi mogłobybyc,.... czekam na jakiekolwiek propozycje :)

piątek, 1 lipca 2011

Pierwsze lekcje

Nadal uczymy Kalinę samodzielnego zasypiania w łóżeczku. Wczoraj popłakała i powściekała się też wieczorem, ale zasnęła (całość trwała niecałe 15 minut). Pamiętam jak Szymon darł się 40 minut - ale to było jak był dużo starszy (niestety dopiero wtedy próbowaliśmy go nauczyć samodzielnego zasypiania). Staram się wprowadzić jej cykl pod tytułem "wieczorne zasypianie" - najpierw kąpanie, potem jedzenie i spanie. Czuję się z tym bezpiecznie - bo wtedy jest zwykle zmęczona, więc jestem pewna, że ten płacz to po prostu "noście mnie - nie chcę sama zasypiać!" Zwykle jak przestaje na chwilę płakać to wchodzimy do niej pogłaszczemy ją i życzymy dobrych snów. Myślę, że wie, że nie zostawiamy jej bo się nam znudziła ;) tylko chcemy, by się nauczyła czegoś. Mam nadzieję, że wkrótce po prostu będzie zasypiać bez ryku.
Pół godziny temu, gdy ją karmiłam zasypiała. Położyłam ją więc do łóżka z otwartymi oczami no i też zaczęła płakać. Potem krzyczeć... weszłam oczywiście gdy się na chwilę uspokoiła, pogłaskałam, powiedziałam ciepłym głosem parę słów i wyszłam.. jeszcze troszkę popłakała, ale zaraz zasnęła.....
Najgorzej jest w dzień, bo nie jestem do końca pewna czy jest na serio zmęczona .... ale tak jak to piszę, to sobie zdaję sprawę że chyba wiem, tylko potrzebuję potwierdzenia... upewnienia....
Ale się wygadałam. Potrzebne mi to. Jak człowiek się wygada to mu lżej :o) i jakoś mu się samo w głowie układa....
Dzisiaj całe niebo zachmurzone, a ja muszę pojechać na zakupy, a chciałam na deptak... nie mam foliowej przykrywki na wózek... i boję się, że będzie lało.... Ale zobaczę - zawsze zostają supermarkety..
Póki Kalina śpi to sobie poczytam.... Pa