czwartek, 28 lipca 2011

niespodzianka

Dzisiaj poszłam na spacer z Kalinką. Wchodząc do domu usłyszałam szepty i prośbę, bym sobie jeszcze pochodziła z Kalinką i odpoczęła. No więc poszłam. Coś już czułam, że dzieci coś kombinują. Po obejściu całej okolicy przyszłam do domu, a tam prawie wszystko wyprasowane, a na stole kanapki na pięknie przystrojonym stole, zasłony zaciągnięte i świeczka na stole. Było mi bardzo miło :)





Bardzo fajnie mi patrzeć, jak dzieciaki robią różne prace domowe z coraz większą radością. Naprawdę coraz sprawniej idzie im sprzątanie i dbanie o porządek. Cieszy mnie to. Cieszę się, że nie jestem na tyle perfekcyjna, by uczyć dzieci robić różne prace domowe i nie boję się, że sobie nie dadzą rady, że efekty nie będą doskonałe. Wszystkiego można się nauczyć, a żeby się nauczyć trzeba popełniać błędy.
Jestem pochłonięta książką Sally Hohnberger "Wychowanie w mocy Ducha" - niesamowita.... i cudownie jest patrzeć jak Bóg działa. Chcę, żeby działał w życiu moich dzieci, mojej rodziny.
Dzisiaj przy karmieniu na dobranoc Kalinka oderwała się od cyca i zaczęła gugać. Tak długo i przeciągle, chciała mi chyba wszystko opowiedzieć. Trwało to dobrych parę minut. Cudnie było rozmawiać z córeczką.... Cudnie patrzeć, jak Kalinka się rozwija... :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz