sobota, 16 lipca 2011

dobry czas

Dzisiaj był fajny dzień. Rano było u nas nabo. Najpierw śpiewaliśmy, modliliśmy się... Potem opowiadaliśmy co zdarzyło się u nas w minionym tygodniu. Ludzie opowiadali różne rzeczy. Jak ludzie są małomówni to zwykle pytam niektórych co u nich się wydarzyło. No i zapytałam jedną osobę, która była u nas pierwszy raz. Ona opowiedziała krótko o tym, że mają problemy od roku... nie wiedzą gdzie mają zamieszkać, szukają swojego miejsca, a nie znajdują, nie mają wokół siebie ludzi, z którymi mogliby się modlić. Mają dość, ostatnio szukają mieszkania i nie mogą znaleźć. Powiedziała, żebyśmy pamiętali o nich w modlitwie, bo już nie mają siły....
... stanęliśmy wszyscy wokół niej i modliliśmy się o nią, jej dom, rodzinę. O to, by Bóg prowadził ich i dał im odczuć, że się nimi opiekuje, że nie muszą się martwić. By dał im pewność, że będzie dobrze - bo przecież z BOGIEM będzie dobrze :o)
Dużo osób się modliło - szczególnie dla mnie wzruszające było, gdy modliły się osoby, które dawno tego publicznie nie robiły. Widziałam wzruszenie na ich twarzach. Nie ma nic piękniejszego gdy ludzie razem się modlą, kiedy Duch Swięty dotyka i serca się otwierają....
Potem jedliśmy wspólny obiad - jak zwykle pyszny... na deser melon i ciasto... pychotka....
... wspólny spacer, rozmowy.... Goście wyszli od nas po 18.00. To był naprawdę dobry czas. Lubię, gdy w sobotę zostają u nas ludzie i możemy poprzebywać razem. Najbardziej lubię jak rozmawiać można o rzeczach związanych z Bogiem. A już cudnie jest jak uda się zastanowić wspólnie nad fragmentem z Biblii, pomodlić się tak od serca ...
... już nie mogę doczekać się spotkania modlitewnego w środę....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz