piątek, 1 lipca 2011

Pierwsze lekcje

Nadal uczymy Kalinę samodzielnego zasypiania w łóżeczku. Wczoraj popłakała i powściekała się też wieczorem, ale zasnęła (całość trwała niecałe 15 minut). Pamiętam jak Szymon darł się 40 minut - ale to było jak był dużo starszy (niestety dopiero wtedy próbowaliśmy go nauczyć samodzielnego zasypiania). Staram się wprowadzić jej cykl pod tytułem "wieczorne zasypianie" - najpierw kąpanie, potem jedzenie i spanie. Czuję się z tym bezpiecznie - bo wtedy jest zwykle zmęczona, więc jestem pewna, że ten płacz to po prostu "noście mnie - nie chcę sama zasypiać!" Zwykle jak przestaje na chwilę płakać to wchodzimy do niej pogłaszczemy ją i życzymy dobrych snów. Myślę, że wie, że nie zostawiamy jej bo się nam znudziła ;) tylko chcemy, by się nauczyła czegoś. Mam nadzieję, że wkrótce po prostu będzie zasypiać bez ryku.
Pół godziny temu, gdy ją karmiłam zasypiała. Położyłam ją więc do łóżka z otwartymi oczami no i też zaczęła płakać. Potem krzyczeć... weszłam oczywiście gdy się na chwilę uspokoiła, pogłaskałam, powiedziałam ciepłym głosem parę słów i wyszłam.. jeszcze troszkę popłakała, ale zaraz zasnęła.....
Najgorzej jest w dzień, bo nie jestem do końca pewna czy jest na serio zmęczona .... ale tak jak to piszę, to sobie zdaję sprawę że chyba wiem, tylko potrzebuję potwierdzenia... upewnienia....
Ale się wygadałam. Potrzebne mi to. Jak człowiek się wygada to mu lżej :o) i jakoś mu się samo w głowie układa....
Dzisiaj całe niebo zachmurzone, a ja muszę pojechać na zakupy, a chciałam na deptak... nie mam foliowej przykrywki na wózek... i boję się, że będzie lało.... Ale zobaczę - zawsze zostają supermarkety..
Póki Kalina śpi to sobie poczytam.... Pa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz