wtorek, 31 stycznia 2012

co by tu włożyć?


 Wczoraj zaczęłam wyciągać z szafy ubrania, które wydawały mi się o wiele za duże jeszcze jesienią... teraz okazują się dobre, albo za małe.... Dzisiaj kolejne odkrycie. Biały koronkowy sweterek - ciut już przymały, ale całkiem fajnie się prezentujący. Oto Kalinka w roli modelki ;)





















Ciekawe co jutro znajdziemy w komodzie? Mam już na coś chrapkę... ;)


Dziś dzień jak co dzień, ale najwspanialsza wiadomość jest taka, że Kalinka nie ma bakterii w moczu a poziom żelaza we krwi jest w bliżej górnej granicy normy :))) Chwała Bogu!!!
Ostatnio mój mąż zaczął wcześniej przychodzić z pracy. Ma problemy z kręgosłupem. To nie jest przyjemne i mam nadzieję, że już niedługo będzie wszystko ok. Ma to jednak swoje plusy.... ;) Częściej jesteśmy razem. Kiedy Kaliś pójdzie już spać jemy rodzinnie kolację, gadamy, śmiejemy się. Potem czytamy razem Biblię rozmawiamy o tym. To są super chwile. Dzięki Piotrek :* 
Dzisiaj mój mąż śpiewał wymyśloną serenadę na nutę warszawskich piosenek.... zwijaliśmy się wszyscy ze śmiechu...


Kalinka bardzo lubi czytać książeczki. Gada do nich i ogląda naprawdę z zainteresowaniem. Uwielbia przewracać strony tam i z powrotem... :)




poniedziałek, 30 stycznia 2012

Miła Talinta

Okazało się, że Kalinka przespała bez awantury do 4.00 nad ranem.... Budziła się ze 2 razy, ale tylko chwilkę zakwiliła i spała dalej.... Byłam w szoku! Potem jak ją nakarmiłam spała do 8.15.... ładnie co?
Ciekawe czy to koniec nauki nie jedzenia co 2 godziny, czy dopiero początek?
Dzisiaj więc jestem zachwycona swoją Kalinką. Oto sesja zdjęciowa dzisiaj po śniadanku :)
















niedziela, 29 stycznia 2012

czas leci...

Straszne zaległości mi się porobiły w pisaniu... Jeszcze niedawno pisałam prawie codziennie, a teraz nie jest już to takie łatwe.... Kaliś wysysa energie, nie ma co.... :)
Tak z nowości Kalinkowych to wyrastają jej naraz 4 ząbki... Coraz fajniej wygląda z takimi białymi kiełkami... i zgrzyta nimi często.... Dzisiaj zrobiłam jej na obiad ziemniaczki pokrojone i polane oliwą z oliwek i szpinak z żółtkiem - wszystko troszkę posolone... No i powiem, że nie robiła "pana kuleczki", tylko jadła ze smakiem.
Od przedwczoraj uczymy Kalinkę jeść w nocy tylko jeden raz. Bo zrobił się problem - dziewczę zaczęło się budzić co 2 godziny i ja już miałam tego serdecznie dość. Przecież to bez sensu. No i tak... Kalinka dwa razy się przebudziła i musiała pogodzić się z tym, że nie przyjdę ją nakarmić.... Pierwszy raz płakała jakieś 15 minut i zasnęła. Obudziła się po godzinie i płakała prawie godzinę.... darła się i tak dalej.... Strasznie to było trudno wytrzymać. Myślisz sobie, że ona taka biedaczka, że płacze, bo myśli, że ją zostawiłam... ach... co to nie przychodzi człowiekowi do głowy.... Po godzinnym płaczu zasnęła i obudziła się po 3 godzinach. Poleciałam do niej na skrzydełkach ;) zjadła i dalej spała do 7 rano. I pięknie.
Wczoraj zestresowana byłam, ale nie budziła się, aż dopiero o 2.40 - więc ok, a potem o 6.00 rano i spała dalej do 8.20.  Więc byłam w szoku....
Ale teraz jak to piszę chyba się przebudziła, bo zapłakała... ciekawe jak będzie dzisiaj... ojojoj.... już się boję... trudne to, ale jak przeżyłam pierwszą noc płakania, to pewnie drugą będzie łatwiej. Oby.
Ostatnio przeszukuję szafę Kalinki, bo okazuje się, że ubranka, które kiedyś były baaaaaardzo duże, teraz są idealne. No i ostatnio założyłam jej różowy komplecik (buziaki dla Agi), który jest teraz w sam raz :) Ufff, dobrze, że nie przegapiłam tego momentu, bo pewnie za 3 tygodnie będzie przymały.... Dziecię rośnie....




\










To kolega Kalinki, który ma 11 miesięcy... a są tacy sami wzrostem... ;)


Kalinka się przebudziła....płacze.... ale ma swojego "przyjaciela" paluszka i co chwilę ją pociesza... jednak musi zasnąć.... trzymajcie kciuki, żeby nauczyła się spać i nie budzić na jedzenie.... ach... dam radę....
.... a kiedyś trzeba będzie oduczyć budzić się nawet raz na jedzenie....
.... a kiedyś trzeba będzie oduczyć trzymać paluszka w buzi....
.... ach życie....
....a może łatwiej jest nie pozwalać niż oduczać... może czasem tak... ale często nie jest to takie czarno-białe....
Dobranoc.









poniedziałek, 23 stycznia 2012

simple....

Drugi tydzień ferii.... Jagoda wyjechała do koleżanki na tydzień.... Szymon w domu... a ja próbuję zwolnić... nie wiej jak uprościć swoje życie tak, by było w nim tylko to co najważniejsze...
... ciągle za szybko i umyka to co najważniejsze...
a najważniejszy Bóg, Jego plany, droga dla mnie, zadania od Niego.....
Boże pokazuj jak uprościć.... proszę...




poniedziałek, 16 stycznia 2012

zima

U nas w końcu śnieg.... od dwóch dni... Dzieciaki zadowolone - przecież zaczęły się właśnie ferie :)))
Kaliśka zadziwiona białym otoczeniem - wdycha sobie świeże powietrze. Jagoda lepi bałwana, Szymon z kolegą się bawią.... zupka dla Kalinki się gotuje....
Noce ostatnio mam ciężkie. Kalinka budzi się 4-5 razy.... Muszę się zdecydować na oduczanie dziecięcia picia mleczka w nocy.... ach... boję się tej walki.... ale trzeba, bo chodzę nieprzytomna....
No i takie impresje zimowe dzisiaj u nas....












sobota, 14 stycznia 2012

Proste jest piękne

Ostatnio mamy szczególny czas.... Dużo się u nas zmienia.... W zeszłą sobotę spędziliśmy czas z rodziną.... To był niesamowity czas. Rozmawialiśmy z dziećmi na temat misji. Nigdy w życiu tak nie rozmawialiśmy. Co to jest misja? Dzieci powiedziały, że zadanie do zrobienia. I miały rację. To jest zadanie. Ale wszyscy się zgodziliśmy, że nie każde zadanie jest misją..... Bo jeśli jesteś super agentem to nie jest misją pójście do kiosku i kupienie gazety... nawet ochrona głowy państwa nie będzie misją kiedy nie zostanie ci zlecona.... i tu jest sedno problemu.... bo ważne jest kto zleca Ci tę misję. To określa, czy jest to prawdziwa misja.... Powiem nawet, że kiedy super agent sam wymyśla sobie misje, to agencja nie chce z nim współpracować.....
I tu robi się ciekawie. Bo zwykle rozumiemy, że naszą misją jest mówienie innym o Bogu. I dobrze. Ale nie do końca.... Bóg daje konkretne zadania. I nie musisz zawsze mówić o NIM, możesz dostać zadanie, żeby kogoś pocieszyć, pobawić się z kimś, pomóc przy lekcjach.... możesz też dostać zadanie, żeby się o kogoś pomodlić.... wskazać na Jezusa.... Jeśli jednak nie dostałeś tego zadania od Boga, jeśli GO nie słuchasz codziennie, jeśli nie wsłuchujesz się i nie oczekujesz zadań, to jaki z Ciebie misjonarz?
A misjonarzem możesz być codziennie. Jeśli GO słuchasz i robisz to co ON chce, to dostajesz zadania specjalne..... nie musisz jechać do Algierii :)
..... To był niesamowity czas z dziećmi. Potem modliliśmy się o to, by Bóg dawał nam misje, by dawał nam zadania na co dzień, byśmy GO słuchali i byli gotowi. Dawno nie byłam tak zbudowana.
Dużo badam ostatnio temat prostego kościoła. Czytam świetną książkę "Domy, które zmieniają świat" (pisałam już o tym)... i mam ogromne parcie, żeby iść w tym kierunku..... Czuję, że nie mogę inaczej, bo Bóg kładzie mi to na serce.... Dzisiaj powysyłałam smsy do trzech rodzin (znajomi dzieci), których chcę bardziej poznać. Przyjadą na herbatkę i pierwsze pogadanka.... :) Wiem, że jeżeli nie będę poznawać ludzi to w jaki sposób Bóg będzie mnie używał? A tak może zleci mi jakieś zadania... Czekam na nie.

Jutro znowu wspólny czas z rodziną. Może wpadnie jeszcze kilka osób i będziemy się razem modlić, czekać na Boga. Być w Jego obecności. Chcę tego bardzo. Powiem Wam, że jeśli doświadczycie dotyku Boga to to zmieni was na zawsze! Nie ma innej opcji. Nigdy tego nie zapomnicie i zawsze będziecie chcieć jeszcze więcej.... a Bóg jest niesamowity!!!! Zastanawiam się jak uprościć moje życie, by mieć czas na najważniejsze.... Tydzień jest taki szybki, że szkoda gadać... za szybki, tyle umyka.....

Czuję, że zaczynam zwalniać. To oznacza rezygnowanie z dobrych rzeczy, by mieć te najlepsze. Trudne, radykalne, ale przeogromnie błogosławione. Panie, pokazuj z czego rezygnować i daj czerpać z Ciebie jak najwięcej...

Teraz ferie. Dużo wolnego czasu. Byle wykorzystać na najważniejsze, nie rozdrabniać się zbytnio. Proste jest piękne....



wtorek, 10 stycznia 2012

ach Merlot...

Dziś mój mężuś miał urodzinki :) Rano udało mi się zrobić pieczone udka indyka, ciasto czekoladowe, koleżanka przywiozła wino bezalkoholowe Merlot - polecam.... pyszszszne... no i wieczorem była miła kolacja. Siedzieliśmy sobie we czwóreczkę i zajadaliśmy się....w sumie to ja najchętniej piłabym same wino... było przepyszne....







Moje dzieciaki śpiewały dzisiaj wieczorem na koncercie laureatów konkursu wokalnego. Zaśpiewały dwa kawałki na dwa głosy. Fajnie im wyszło. Jestem z nich dumna, bo to niełatwe stać na scenie i śpiewać....



A na koniec pochwalę się, że mój syn ma średnią 4,7 na semestr, a muszę powiedzieć, że w ogóle nie zaglądam do lekcji jego, ale o ile wiem to nie uczy się specjalnie do żadnego sprawdzianu, odrabia po prostu lekcje, a reszta wchodzi mu do główki.... ach.... te geny.... :p no to raczej po tatusiu.... ja taka genialna nie byłam :) ... ale co jak co na studiach miałam stypendium za średnią, a co! Miałam nawet najwyższe stypendium... więc może moich genów troszkę ma?

piątek, 6 stycznia 2012

Pan Kuleczka

'
Czy znacie opowiadania o "Panu Kuleczce"? To zbiór opowiadań dla dzieci o owym panu, który mieszka z psem Pypciem i kaczką Katastrofą. Mają różne przygody, które promują postawę szacunku do siebie nawzajem, mówią o różnych uczuciach, bólach, radościach. Piękne. Polecam, jak ktoś nie czytał swoim dzieciom. (Miałam przyjemność być na spotkaniu z autorem "Pana Kuleczki" w szkole, w której pracuję. Moje dzieci mają dedykację w swoich książkach :))




... ale my tu o naszym domowym "Panu Kuleczce", a właściwie "Pani Kuleczce". Tak właśnie nazwaliśmy Kalinkę, kiedy kategorycznie odmawia jedzenia. Jak coś jej nie smakuje (a to coś, to potrawa pozbawiona najukochańszego przez nią składnika - jabłka) to zaciska usteczka, czasem mruży oczy, zaczyna szybko oddychać, a nosek robi w kuleczkę. Jest to przezabawne, ale sygnał za to bardzo skuteczny i jasny. Po prostu nie dawać więcej jedzenia :)










Kaliś coraz bardziej jest ruchliwa. Nie można już jej zostawić na przewijaku, bo natychmiast jak się na nim znajdzie to odwraca się na brzuch i zwykle wisi jedną nogą w powietrzu wpadając do swojego łóżeczka. Kiedy leży na kocyku na podłodze to też przewala się z brzuszka na plecki i odwrotnie, można znaleźć ją w różnych miejscach. Coraz  bardziej ciekawią ją nowe rzeczy. Zaczęła się również bać nowego otoczenia, nieznanych osób. Owszem uśmiecha się, ale tylko pod warunkiem, że jest na rękach swojej najbliższej rodzinki. Inaczej zaczyna płakać. Potrafi też z zawstydzenia opuścić oczy i uśmiechniętą buzię. Jednym słowem widzę jej rozwój i chwała Bogu!

poniedziałek, 2 stycznia 2012



A to taka "mała rozdawajka" u Annette. Lubię wchodzić na jej stronę. Fajne robi drobiazgi. Zresztą byłam jej pierwszą klientką. Zapraszam na candy na all4art :)

niedziela, 1 stycznia 2012

wszystkiego dobrego

wy Rok się rozpoczął. Pamiętam jak kiedyś przeżywałam Nowy Rok, Sylwestra.... mój przyszły mąż wtedy nie czuł tego tak jak ja.... trochę było mi łyso z tego powodu...
.... teraz jest trochę inaczej. Owszem lubię świętować, lubię obchodzić urodziny, lubię zjazdy rodzinne, spotkania ze znajomymi (a tak przy okazji czy ktoś ma ochotę pograć ze mną w mafię?).... Jednak nie przeżywam już strasznie Sylwestra i Nowego Roku. Bo cóż to jest? Następna data w kalendarzu... następny zwykłe dzień. Podoba mi się to co pojawiło się na fb na oficjalnej stronie Kirka Franklina: "There is no power in the clock tonight. If your heart is wrong at 23:59 it`ll be wrong at 00:01. Only the power of God can change a heart... Not a clock on the wall... (Nie ma żadnej mocy w zegarze dziś w nocy. Jeżeli twoje serce nie jest w porządku o 23.59, to nie będzie w porządku o 00.01. Tylko moc Boga może zmienić serce. Nie zegar na ścianie.. - tłumaczenie beznadziejne ;) ale chyba rozumiecie o co chodzi, prawda? Co z tego, że za chwile Nowy Rok i składamy sobie postanowienia noworoczne? Jeśli Bóg nie zmieni serca i nie wkroczy w Twoje życie, to postanowienia..... szkoda gadać..... nic z nich nie wyjdzie... w najlepszym przypadku skończysz w marcu... ;)