środa, 22 grudnia 2010

koniec szkoły

Dzisiaj ostatni raz w szkole byłam. Wszystkie klasy zrobiły swoją prezentację - jak zwykle wyszło bardzo fajnie :) Czasami była prawie improwizacja, ale udało się naprawdę fajnie. Po południu jeszcze były jasełka u przedszkolaków. Tu było nieźle. Dzieciaki fajnie mówiły, ja za to miałam fajnie z instrumentem. Miałam przygotować dzwony takie jak w starym zegarze - no i znalazłam takie właśnie brzmienie w moim szkolnym keyboardzie. Przygotowałam sobie odpowiedni przycisk no i nadeszła chwila na dzwony... no i prawą ręką zagrałam dzwon, a gdy moja lewa ręka wylądowała na klawiszach to włączyła mi się ostra perkusja z takim śmiesznym keyboardowym akompaniamencikiem... tak na full. Pięknie było. Przeprosiłam wszystkich za niezamierzone disco, a panie nauczycielki zrobiły same: "bim-bom". Myślałam, że się spalę ze wstydu i jednocześnie ze śmiechu, który mnie ogarniał. Potem jeszcze miałam zagrać ładną kolędę i tu powtórzyła się historia z akompaniamencikiem dyskotekowym.... ach... będzie co wspominać, tym bardziej, że mój kolega nagrywał wszystko z racji tego, że jego syn występował w jasełkach....
...a to stara historia, jeszcze w moim przedszkolu, gdy moje dzieci były małe

Dostaliśmy też prezencik od dyrekcji - słodycze i "Nieznane przygody Mikołajka" - fajnie, zawsze chciałam przeczytać... na razie mój Szymon się zabrał za lekturę i przez godzinę przeczytał 100 stron.... ten to czyta..... ale ja też zamierzam - może wtedy jak będę wyczekiwać z dużym brzuchem na poród i nie będę już chodzić do szkoły....?
No i tyle z tego wigilijnego dnia.
Dzieciaki coś robią w pokojach, Jaga rysuje, Szym coś wykleja chyba... ja leżę i odpoczywam... Zaraz będę musiała się zabrać za sprzątanie, bo syfek poranny na dole... trzeba rozwiesić pranie...
Czas na odpoczynek od szkoły....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz