środa, 6 sierpnia 2014

.... i po lsc

Letnia Szkoła Chwały minęła.... w zasadzie nie miałam kiedy pisać tyle się działo. Był to dla mnie niesamowity czas. Codzienne uwielbianie Boga na maksa, całym sobą. Miałam możliwość uwielbiania flagami. Duch Święty prowadził każde uwielbienie. Tak naprawdę nie trzeba mieć przygotowanych wielu pieśni na uwielbienie. Wystarczy otworzyć serce i uwielbiać, modlić się, śpiewać modlitwy, śpiewać albo mówić to co leży na sercu. Wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego i iść za tym głosem. Bóg jest niesamowity. Przez całą LSC prowadził, uwalniał, objawiał, pokazywał swoją twarz.
Dzięki temu, że każdy z uczestników przyjechał szukać Boga, zaangażował się na maksa to ostatnie uwielbienia były pełne jedności.... w poddaniu i uslugiwaniu sobie nawzajem.
Jedną z wielu ważnych dla mnie tematów, o ktorych sie mówiło to sprawa tożsamości.  Jezeli moja tozsamosc tkwi w denominacji, religii, tradycji, przynaleznosci narodowej to tak naprawdę nie należę do królestwa Bożego. Moja prawdziwa tozsamosc tkwi w Jezusie. I wtedy jestem naprawdę obywatelem królestwa Bożego. Wtedy nie mierzę innych denominacją, przynaleznoscią kościelną. Wtedy nie ma dla mnie ani Żyda ani Greka. Wszyscy jesteśmy jedno w Jezusie. Wtedy jestem w stanie pokornie uczyć się od drugiego człowieka, mieć szacunek do Jego drogi, którą go Bog prowadzi. Musze powiedzieć ze na lsc w ogóle nie bylo wazne kto z jakiego kościoła pochodzi. Mieliśmy wspólną cechę: wszyscy bardzo szukalismy Boga, Jego obecnosci, a On odpowiadał i dawał się znaleźć. Bóg nie patrzy na to co jest przed oczyma. Bóg patrzy na serce.
Jest jeszcze wiele rzeczy,  które Bóg pokazywał,  robił, zmieniał... myślę że jeszcze nie raz wrócę w postach do tamtego czasu. Na dziś wystarczy :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz