Wszystko zaczęło się od uwielbienia. Bardzo dynamicznego i pełnego ekspresji uwielbienia. Siedzialam z przodu i bylam lekko mowiac przytloczona tym wszystkim. Za duzo za wiele... ludzie za mocno otwarci - tańczą, śpiewają głośno sie modlą, skaczą. Bylam pelna obaw strachu przed nieznanym. Zastanawialam sie czy to wszystko jest sztucznie nakręcane czy to faktycznie Bóg działa? Widzialam w sobie strach, który paraliżuje. Wieczorem w lozku juz prosilam Boga zeby mnie uczyl i dawal to co chce zebym dostrzegla i sie nauczyla. Zebym byla autentyczna i szczera chocbym miala stac jak kolek podczas gdy inni tancza i skacza...
Rano bylo lepiej. Nowe świeże spojrzenie. Wiara w Boza moc i to ze On jest silniejszy i będzie mnie trzymal. Tym razem podczas uwielbienia stanęłam na koncu sali. I ku mojemu zaskoczeniu zobaczylam ze nie cala sala skacze ale jest tez mnostwo ludzi ktorzy stoja i wielbia Boga spokojniej... tam moglam się otworzyć. Modlilam sie o to by Bóg mnie nakarmil by wypełnił moje zycie, bym brala garściami z tego co On ma dla mnie i mojej rodziny, przyjaciół. To byl dobry czas.
Potem nauczanie, dzielenie sie doswiadczeniami przez kilka osob. Ludzie, którzy wyznawali ze przestali wierzyć w laske a zaczęli sami pracowac na Jego akceptację... jak zaczeli wierzyc w to ze moze byc byle jak w ich zyciu z Bogiem, ze jest na to wytlumaczenie. Opowiadali o tym jak duch minimalizmu okradl ich z tego ze Bog ma dla nich obfitowanie. Niesamowite Slowo! Wyznawali to przed Bogiem i glosno przyznawali ze laska jest prosta i trzeba ja przyjmowac jak dzieci.
No i wieczor. Uwielbienie Jezusa. Patrzenie tylko w Niego. Ponieważ jesteśmy na Szkole Chwaly prowadzacy poprosil bysmy ustawiali sie w kolejce i btsmy wyspiewywali albo mowili Bogu kim jest, jak wspanialy jest. I to bylo niesamowite. Kazdy wielbil Boga jeden pieknie spiewal drugi nie tak cudnie trzeci mowil ale wszyscy dla Niego! Wielkie uwielbienie Jezusa, na koncu zreszta bardzo glosne i radosne, oglaszajace Jrgo Wszechmoc i Zwycięstwo! Chwalcie Go na cymbalach glosnych!!!! I to bylo na miejscu :-) Potem brawa dla Mocnego jedynego Króla Królów.
Potem wyszedl pastor i prowadzil w kierunku wyznawania grzechów. Wymienial grzechy i mówił o nich, a Duch Święty przekonywal, każdy badal swoje serce. Grzech nieprzebaczenia, grzechy języka (krytykanctwo, osadzanie, kpina, agresywny język, mowienie źle o sobie samym...) - mamy zamykać nasz jezyk na te rzeczy a mamy BLOGOSLAWIĆ I PODNOSIĆ. Potem grzechy seksualne, grzech karmienia swojego ponizenia - szczegolnie dotyczy to tych którzy prowadzą uwielbienie i czasem karmia sie chwałą, myślą że sa gorsi i odbierają chwalę dla Boga tylko należną. Mamy tak uwielbiać jakby naszym widzem byl tylko Bog a scena bylyby Jego dłonie....
To byl dobry dzień. Co Bog da jutro? Mamy byc czujni bo wszyscy tworzymy to spotkanie i przez nas Bog moze chcieć ubogacic innych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz