poniedziałek, 8 lipca 2013

znowu koza... na żywo

Szymon, Jagoda i Piotrek wyjechali :) Na Slot Art Festiwal do Lubiąża, Mężuś trochę zestresowany, że jedzie z dzieciakami.... a najbardziej chyba, że jedzie na Slot, sam, bez znajomych.... też byłabym podekscytowana, może lekko zestresowana. Życzę mu naprawdę fajnych wrażeń i spotkania z niebanalnymi ludźmi, którzy szukają Boga.... ach... warto przeczytać sobie coś o Slocie. Impreza robiona prawie w całości przez wolontariuszy... ludzie z pasją robią warsztaty dla innych. Można tam nauczyć się baaaardzo różnych rzeczy... od haftowania, poprzez taniec, wyrób biżuterii, jazde na monocyklach, flowersticki, żonglerka, robienie kwiatków z bibuły, itd.... co komu przyjedzie do głowy. Impreza zupełnie bez alkoholu i narkotyków. Przyjeżdżają tam też ludzie, którzy chcą dzielić się miłością Boga z innymi. I tak będzie w tym roku Kolah.... a w ogóle zaczęło się dawno temu od zespołu No Longer Music (alternatywny zespół, który śpiewał dla środowisk słuchających metalu i rocka, ale, że śpiewał o Jezusie, to został nie dopuszczony do śpiewania w Jarocinie i zrobił koncert gdzieś obok, bez sceny i reklamy.... ale Zakazany zespół już sam w sobie był reklamą i zciągnęło na niego wielu ludzi) Kilku pasjonatów stwierdziło, że chce robić imprezę właśnie z No Longer Music, by pokazać, że chrześcijaństwo nie jest nudne, że Bóg jest żywy i pełen pasji..... no zresztą sami sobie poczytajcie. Impreza nie tylko dla chrześcijan jak najbardziej....

A my z Kalinką w domku przez tydzień. Oj będzie dobry czas. Fajnie jest być z jednym dzieckiem. Zupełnie na nim skupić uwagę, tak na maksa mama tylko dla niego....
Dziś pojechałyśmy z sąsiadką do Borysewa do SafariZoo. Fajne miejsce. Dużo zwierząt, nawet miejsce, gdzie można wejść z dziećmi do kóz, małych dzików, sarenek, jelonków. Można pogłaskać...



Koza zaiteresowała się moją spódnicą... 





Ogólnie fajny czas, choć zjarałam sobie ramiona.... słońce świeciło mocno, a drzew tam nie za dużo....
Jest tam też typowa bawialnia dla dzieci, gdzie są dmuchane zjeżdżalnie, baseny z piłkami i inne atrakcje. Kalinka bardzo zadowolona, ja chyba też :)










Jak widać zabawa była udana... Kalinka prezentuje niezłą głupawkę ;)



Zmęczone, zgrzane wróciłyśmy do domu. Dzieci zasnęły. I choć była już prawie siedemnasta, to Kalinka i tak pojechała na plac zabaw. I na nic zdały się tłumaczenia, że tam gdzie były piłeczki to był właśnie plac zabaw. Dla Kalinki plac zabaw to Plac Zabaw w Parku Skarbków w Grodzisku Mazowieckim. Nic innego nie jest godne nazywać się placem zabaw, więc choć byłam lekko wykończona wsiadłam w samochód i pojechałam z dzieckiem na Plac Zabaw. Kalinka biegała w podskokach tam przez godzinę..... ileż dzieci mają energii....
W domu zjadła jajecznicę, obejrzała kilka odcinków Pocoyo i powiedziała, że jest "meciona" i poszła do łóżka. Zrobiłam jej masaż plecków i tak zasnęła po całym dniu wrażeń :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz