poniedziałek, 18 lutego 2013

czyżby to koniec karmienia? :)

Nie mogę z wrażenia! Dzisiaj w końcu zdecydowałam się na zaprzestanie karmienia piersią Kalinki. Trudno mi było podjąć decyzję, bo wiedziałam, że nie mam tak silnej motywacji, żeby nie reagować na jej płacz i prośby gdy będzie chciała jeść. No ale dzisiaj już mnie to wszystko wkurzyło. Córcia przychodziła co 20 minut na cycusia.... i stwierdziłam. Koniec!. Już wczoraj wpadł mi do głowy pomysł, żeby posmarować sobie piersi tkz. "gorzkim paluszkiem" - takim płynem bardzo gorzkim przeciwko obgryzaniu paznokci. Właśnie tym płynem wyleczyliśmy Kalinkę ze ssania paluszka.
I właśnie dzisiaj użyłam tego samego specyfiku. Dałam Kalice pierś, a ona strasznie się wykrzywiła (gorzkie to jak cholipka). No i potem mówiła, że "nie dobdi" cycuś i nie chciała. I w zasadzie przez cały dzień 3 razy przypominała sobie o tym, ale za każdym razem jej przypominałam, że to jest niedobre i ona rezygnowała bez żadnych ryków, ani lamentacji. Tylko przytulała się do mnie.
Wieczoru bałam się najbardziej. Dałam Kalince pić z kubeczka, a potem jak zwykle zgasiłyśmy światło i wtedy Kalinka powiedziała "am"... chwila grozy.... wytłumaczyłam jej, że cycuś jest nie dobry i ona to przyjęła. Przytuliła się, posiedziałyśmy chwilkę przytulone po ciemku i położyłam ją do łóżeczka.... popłakała się i wyciągała rączki, żeby ją wziąć. Znowu posiedziałyśmy przytulone i potem położyłam ją spać i Kalisia zasnęła bez żadnego krzyku i płaczu.
Teraz śpi... ale bardzo jestem ciekawa co będzie się działo w nocy. Ile razy będzie się budzić? Czy będzie dużo krzyku, czy nie? Najgorsze to, że ona płacze przez sen i przez sen, mało przytomna domaga się karmienia. Czy będzie musiała spróbować gorzkiego smaku, czy potem będzie krzyczeć, czy nie? No nic. Zobaczymy jak będzie - zdam relację.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz