wtorek, 25 marca 2014

Dialog zamiast kar

Chcę powiedzieć, że czytam genialną książkę: "Dialog zamiast kar" - rewelacja. Książka o wychowaniu, ale zupełnie inna. Uczy rozpoznawać swoje emocje, uczucia, a przede wszystkim potrzeby i je WYRAŻAĆ i dbać, by były zapewnione. Wiele ludzi w ogóle nie jest przyzwyczajonym, by mówić o swoich potrzebach. Skoro przez całe dzieciństwo o uszy obijały się słowa: dzieci i ryby głosu nie mają.... to różnie może być z nami teraz :p. Ot sytuacja z wczoraj. Moja córcia puszcza głośno ulubioną piosenkę, potem drugą. Jej brat zaczyna się na nią wkurzać i mówi, że ta piosenka jest głupia, że Jagoda jest głupia, że po co ona to w ogóle puszcza, lepiej niech się posunie itd..... a ja go pytam: hej, chyba bardzo chcesz, żebyś Ty też puścił swoją ulubioną piosenkę? (mówię to ze zrozumieniem i współczuciem w głosie) I Szymon jakby sie ocknął i mówi: tak, bardzo bym chciał (rozmarzonym wręcz głosem).... Genialny przykład jak to nie wypowiadamy swoich potrzeb, nie prosimy wprost tylko nauczyliśmy się tłumić nasze potrzeby i irytujemy się i obrzucamy innych za to, że one nie są spełnione, wręcz innych podświadomie oskarżamy za to, że nasze potrzeby nie są spełnione. A wystarczyło poczuć w sobie o co mi chodzi i to wyrazić. Dodam, że Jagoda zaraz się zgodziła na taki układ, a Szymon był cały szczęśliwy.
Dzisiaj przeżyłam niesamowity czas z Kaliną. Ogólnie przyzwyczailiśmy się do tego, że uciszamy dzieci. Jeżeli płaczą - mówimy: Cicho, nie płacz! Już wszystko dobrze... Jeżeli nie może czegoś mieć i strasznie rozpacza próbujemy mówić, że nie powinno płakać, że nie ma o co itd.....
Jednak w ten sposób uczymy je tłumić swoje uczucia, co więcej uczymy je że one są złe i że nie powinny się smucić itd. ............ może po więcej informacji zapraszam do książki, bo tam jest to najlepiej napisane.......
Wracając do Kaliny. Kończyłyśmy myć zęby i ona bardzo chciała wziąć ze sobą pastę do zębów. Ale ja nie chciałam jej dać, bo wiem, że kończy się to tak, że ona ją otwiera i je. Więc jej mówię: Nie, nie dam Ci pasty, już umyłaś zęby i idziemy do pokoju. Ona w krzyk, że chce ją mieć. Ja na to, że wiem, że bardzo by chciała, że chyba lubi tą pastę.... ona w krzyk: daj daj daj!!!! Mówię, że jej nie dam. Robię to wszystko spokojnie. Kalina w pokoju rzuca się na ziemię i drze strasznie, że chce tę pastę. Próbuje mnie kopać - odsuwam się. Krzyczy tak z 10 minut. Czasem przerywam i mówię, że widzę, że jest bardzo zła, że bardzo by chciała mieć tą pastę, ale jednak nie może. Nie krzyczę na nią, nie moralizuje tylko staram się z nią być. Przecież ten moment jest dla niej bardzo trudny - chce coś baaaardzo mieć i nie może (znacie to z autopsji?). Dziecko wszystko mocno przeżywa, nie potrafi panować nad emocjami. Jestem więc z nią. Kalina po czasie jest coraz ciszej, płacze już po prostu. Proponuje jej przytulenie. Nie chce, krzyczy. Po jakimś czasie sama mówi, że chciałaby się przytulić. Biorę ją na ręce i przytulam - płacze mi chwilkę w ramionach. Mówi, że jest smutna. Przytulam ją. Ona po chwili kładzie się na łóżku już pogodna i pogodzona z losem: nie mogę wziąć pasty do zębów, musi być na półce. Przytakuję. Już nie płacze, zaczyna ze mną rozmawiać, przebieramy się do snu. Przytulamy się. Wspominamy, że strasznie się złościła, bo chciała pastę i była smutna. Potem gasimy światło. Kalinka uśmiechnięta chce, bym opowiedziała jej historię o kotkach (moje wymyślane bajki terapeutyczne ;) sytuacje domowe przerabiam na historie o kotku, trochę zmieniam fakty - Kalinka to bardzo lubi). Potem się o nią modlę i dziękuję Bogu za to, że ją mam, że mi się urodziła, za inne rzeczy.... Po modlitwie Kalinka pyta czy ją lubię :) No pewnie że Cię bardzo lubię. Przytula mnie i mówi zdanie, którego jeszcze nigdy nie powiedziała: "Cieszę się, że jesteś" :))))))))))))))))
Sory, że to przydługie... ale było to dla mnie baaaardzo ważne doświadczenie. Byłam z moim dzieckiem w jego złości i trudnej chwili. Czekałam, nie oceniała i nie moralizowałam, nie krzyczałam. Kalina przeżyła swoją złość, smutek - mogłam to z nią dzielić. Potem znalazła mogła się do mnie przytulić. Czuła się szanowana, zrozumiana, jej potrzeby zostały zaspokojone. (I wcale nie dostała tej pasty - bo nie o to chodziło).....
Modliłam się podczas jej krzyku, żeby mądrze postępowała, starałam się słuchać co Bóg mi podpowiada...... Nie wiele słyszałam ale Bóg dawał mi pokój, że idę w dobrą stronę. Jestem happy, że tego doświadczyłam, a zdanie, które Kalink mi powiedziała przed snem jeszcze długo zachowam z drżeniem w serduchu......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz