poniedziałek, 4 czerwca 2012

fabryka ewangelii...

Czy ktoś Was kiedyś straszył ewangelizacją? Że jeżeli nie będziecie ewangelizować, to ludzie nie będą zbawieni? Że to od nas i naszej pracy na rzeczy innych zależy kiedy przyjdzie Jezus? Że wszyscy musimy brać się za książki i ulotki i rozdawać na ulicach, bo będzie z nami źle? Czy ktoś w Twoim życiu próbował Ci tak zareklamować jakąś formę ewangelizacji, żebyś skusił się i spróbował, a jeśli nawet nie lubisz tego robić i nie masz przekonania, to zobaczysz, uda się i polubisz to? hmmm....
W książce "Droga do Chrystusa" jest napisane, że Bóg dał w nasze ręce mówienie innym o Nim, dał w nasze ręce służenie innym, bo wie, że to sprawi w nas radość, wzrost, szczęście, będziemy mogli być w JEGO sprawach i bliżej NIEGO. To jest cel ewangelizacji. Bóg jeśli chciałby, to mógłby wysłać aniołów, żeby to zrobili.
Nie jesteśmy odpowiedzialni za zbawienie naszych sąsiadów, ludzi których spotykamy.... Nie! Bóg jest za to odpowiedzialny. Czy wyobrażacie sobie taką sytuację gdy Bóg mówi Kowalskiemu, że on nie będzie w niebie, bo nie uwierzył w Jezusa, a ów Kowalski mówi: "Hej, ale przecież Nowak był moim sąsiadem, a on znał Ciebie, dlaczego mi nic nie powiedział, gdyby mi powiedział, to pewnie nawróciłbym się" a Bóg: "No niestety wiem, Nowak nie powiedziała tobie... no trudno. Ale Nowak przyjął zbawienie a ty nie, miałeś pecha, no ale nie będziesz w niebie" Nonsens prawda? Bzdura? Kim byłby Bóg gdyby tak się zachowywał?!? Jest taki tekst w Biblii, że Bóg różnymi sposobami stara się dotrzeć do ludzi. Prawda jest taka, że jeśli nie Ty pójdziesz, to On pośle kogoś innego - ale to nie od Ciebie zależy zbawienie człowieka. Nie jesteś za to odpowiedzialny.
To daje zupełnie inną perspektywę prawda? Już nie musisz iść bo ktoś Ci kazał, bo ....możesz iść z radością.... tyle, że jest jeszcze pewne ale..... Gdzie chcesz iść jeśli Duch Święty nie pokaże gdzie? Co chcesz robić jeśli Duch Święty nie wyznaczy Ci zadania? Idziesz wtedy i robisz coś po omacku... i w dodatku starasz się coś robić, co nie należy do Ciebie. Jezus najlepiej wie gdzie i do kogo iść. On wie co zrobić. Słuchaj Go. On pośle Cię dokładnie tam gdzie chce i robi to po to, żeby Cię czegoś nauczyć, żebyś wzrastał.... żebyś był szczęśliwszy... TO ON POSYŁA i jest szefem. Nie wymyślaj sam roboty, bo ON najlepiej wie.....
Pamiętacie historię Jonasza? Bóg posłał go do Niniwy. Co robi Jonasz? Ucieka. Dlaczego? Niniwa to miasto wrogów Izraela. Izraelczycy nienawidzili Asyryjczyków. Życzyliby sobie ich śmierci. A Bóg mówi: Idź i powiedz im, że jeśli się nie odwrócą od złego, to ich zniszczę" Jonasz nie chciał. Nienawidził ich i postanowił uciekać do Tarszyszu. Znacie dalsze losy. Burza, ryba połykająca Jonasza, w końcu Jonasz idzie.... No i głosi...



Potem zmyka na górę, aby oglądać zniszczenie Niniwy. Ale miasto nawraca się i Bóg nie chce go niszczyć. Jonasz obraża się więc na Boga i jest zagniewany na śmierć :) śmiesznie to brzmi, ale tak jest napisane :) W końcu Bóg poprzez krzew, który urósł i dał Jonaszowi cień dociera do Jonasza. Czego Jonasz uczy się? Kochać swoich wrogów, Bóg zabiera mu nienawiść, daje wolność, radość, uczy go, że gdzie Bóg prowadzi tam jest szczęście. Komu więc było potrzebne pójście do Niniwy? Niniwczykom czy Jonaszowi? Bóg i tak wiedział, że Niniwa się nawróci i pewnie posłałby tam kogoś innego. Ale właśnie Jonasza chciał tam mieć. Chciał uwolnić go od nienawiści, dać nowe serce, radość... wzrost. Oczywiście Niniwczycy byli ważni dla Boga. Ale Jonasz nie byłby odpowiedzialny za śmierć setek ludzi w mieście gdyby nie poszedł do Niniwy. Bóg na pewno znalazłby inny sposób, by uratować Niniwę..... Jakaż strata dla Jonasza byłaby gdyby nie poszedł do Niniwy.... Przez to, że tam doszedł doznał oczyszczenia, nawrócenia i uwolnienia..... 

Taki jest Bóg. Daje nam zadania po to, byśmy uczyli się zaufania, miłości, by nas uwalniać i byśmy mieli z NIM dział. To jest ewangelia prawda? Dobra nowina :)
Musimy nauczyć się odmawiać innym naciągania nas na fabrykę ewangelizowania, bo inaczej będziemy sfrustrowani, zmęczeni i będziemy mieli dość (to ta sama sprawa jak walka ze swoimi grzechami, słabościami itd) Jeśli Duch Święty każe Ci iść idź. On będzie robił piękne rzeczy. I znowu wracamy do tego samego. Co mamy robić? Słuchać głosu Ducha Świętego. O co mamy walczyć? Ze sobą samym? O to by w końcu pójść, tam gdzie Duch Święty mówi: idź! Często jest nam niewygodnie, Jonaszowi było niewygodnie. Nie chciał. Nam jest niewygodnie gdy Bóg nagli (macie przecież czasem przekonanie, że musicie coś zrobić - sprawdź - to pewnie Duch Święty. Głos Ducha Świętego nie zawsze powie: Idź i powiedz mu ewangelię. Czasem każe Ci zrobić po prostu komuś przysługę. Mój przyjaciel ostatnio tak miał. Miał oddać żonie samochód i ona miała udać się z dzieciakami w długą podróż, a on miał wrócić do domu i oddać się słodkiemu lenistwu w ciszy i spokoju. No i Duch Święty (bo on zna głos Ducha Świętego) mówi: Nie jedź do domu, ale pojedź z nimi w tę długą drogę i zawieź ich tam samochodem. Ależ to było niewygodne dla niego. Ile się ze sobą zmagał, tłumaczył, że przecież to bez sensu, że on ma co robić w domu itd... ale wiecie jak to jest. Albo odrzucisz ten głos, albo zrobisz to co Ci mówi Bóg. On wybrał - to co mówi Bóg (i to jest właśnie ta walka, którą mamy toczyć ze sobą). I wiecie co? Jego żona była happy :) Zawiózł ją i dzieci i w drodze powrotnej wsiadł do pociągu i spotkał swoją koleżankę. Zaczęli gadać jakoś tak naturalnie od słowa do słowa o Bogu. On opowiadał jak Bóg go prowadzi. Potem dosiadła się dziewczyna, która włączyła się do rozmowy. Obie dziewczyny były zachwycone ewangelią. Wolnością, miłością, łaską Bożą. Na koniec okazało się, że pociąg zmienił trasę i mój przyjaciel mógł usłużyć dziewczynom swoją kasą, bo w związku ze zmianą trasy one musiały dokupić bilety, a nie miały za co. I wiecie co? Na koniec ta dziewczyna powiedziała: Miałam nie jechać tym pociągiem, nie miałam tu być, (jechała na rozmowę o pracę) ale nawet gdybym nie dostała tej pracy, to i tak jestem szczęśliwa, że wsiadłam do pociągu. Zobaczyłam Boga w innym świetle, chcę Go poznawać." No i zobaczcie. Mój przyjaciel nie miał jechać, ona miała nie jechać tym pociągiem, a Bóg to tak poukładał, że wszyscy byli szczęśliwi. Gdyby on nie posłuchał głosu Ducha świętego, to nie przeżyłby takich chwil. Opowiadał mi, że jak wysiadł z pociągu to jeszcze do następnego dnia był taki podekscytowany Bożą miłością, Jego planami i działaniem, że wszystko mu szło dwa razy szybciej. Niesamowita radość w sercu i szczęście, że posłuchał głosu Ducha Świętego.



To jest Boże prowadzenie. To jest chodzenie tam gdzie chce Bóg. To On aranżuje wszystko Ty musisz tylko w NIM trwać. Gdy słyszysz JEGO głos (próbuj, nauczysz się go rozpoznawać) zrób tak. Czasem musisz stoczyć walkę z samym sobą, by zrezygnować ze swojej wygody, ale to właśnie ON chce CIę uczyć, wydobywać z Ciebie to co najlepsze, wyrzucać to co złe. ON to robi, gdy GO słuchasz.
I znowu wychodzi, że ON robi wszystko w TOBIE jeśli w NIM trwasz. Czy to nie jest dobra nowina?

1 komentarz:

  1. Amen!!!
    Myślę, że często jest z nami tak, że jak nie robimy tego, co trzeba, to z gorliwością robimy to, czego nie należy i z ewangelizacją też tak może być. Ale to prawda, że kiedy rozpoczynamy służbę dla Boga, to On wysyła nas do zadań, które są nieraz przeciwne naszym naturalnym skłonnościom. I to nas przeraża... Ale jak inaczej ma nas zmienić, jeśli nie będzie wyzwań?

    OdpowiedzUsuń