wtorek, 4 stycznia 2011

kazanie sobotnie i 20 tydzien

No to jestem w 20 tygodniu ciąży :) Dzidka już czuć na całego. Cudnie czuć jego kopniaczki. Byłam dziś u lekarza i wszystko ok, jutro jeszcze doniosę badania z laboratorium. Mam nadzieję, że będę dobre. Za miesiąc kolejne USG i może uda się zobaczyć czy to dzidziul czy dzidziula... Jest mi obojętnie :)
Czuję się naprawdę dobrze, po prostu dobrze. Myślałam, że w szkole nie dam rady pracować, a tu proszę, całkiem fajnie :) Zawsze jakiś uczeń przeniesie mi keyboard, albo inne instrumenty - wszyscy chodzą jak w zegareczku :) Dyżury na przerwach już mnie nie obowiązują, więc jest naprawdę dobrze :)

W sobotę powiedziałam długo wyczekiwane kazanie do naszej grupy w Czarnym. Najbardziej mnie wkurzało, że co chwilę drżał mi głos ze wzruszenia.... no ale przynajmniej od serca gadałam :) ;) Tak bardzo po krótce, to mówiłam o tym, że nie da rady funkcjonować na świecie razem z Bogiem gdy tylko raz podczas sobotniego nabożeństwa się budujemy. W ten sposób nie zbudujemy wspólnoty, która jest dla siebie nawzajem wsparciem. Bóg jest Bogiem rzeczywistym gdy dbamy o kontakt z NIM. Jeśli tylko na jakiś czas przestajemy to robić, to On wydaje nam się nierealny... tak jakby Go nie było i nie działał.
Razem z moją grupką modlitewną Asią i Olą, zdecydowałyśmy (tak naprawdę to Pan Bóg włożył nam to jednocześnie, każdej z osobna do serca), że podzielimy się i założymy kolejne grupki z członków naszej grupy. Bo tak szczerze mówiąc, to ciężko jest żyć bez wsparcia modlitewnego, bez wstawiania się, bez modlitwy z przyjaciółmi.... dużo spraw Pan Bóg objawia podczas takie modlitwy... jak się domyślacie nie jest to modlitwa typu "Panie Boże... Amen:" ale dłuższa, taka przerywana ciszą, każdy może się modlić dowolną ilość razy... modlitwa mówiąca i słuchająca Boga. Nam zajmuje zwykle 1,5 godziny. Jeśli tego nie robicie to zacznijcie robić to z przyjaciółmi. Naprawdę warto!
Idę więc już spać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz