sobota, 26 listopada 2011

ewolucja czesanki do kulki filcowej

Uwielbiam nowe wyzwania.... szczególnie jak to coś co lubię.... wiem, wiem, to brzmi jakby nie wiem co się stało ;) Dzisiaj koleżanka dała nam pierwszą lekcję filcowania. Ot bierzesz czesankę, ciągniesz ją, robisz nie za mocny supeł, potem układasz w kulkę i zaczynasz wkłuwać się w to taką specjalną igłą z takimi malusienieczkimi haczykami na trzonie. No i przez to, że to wkłuwasz się w tę kulkę, czesanka się układa w filcową kulkę, bo się miesza i robi się taki kołtun.....yyyy chyba nie mogłabym robić instrukcji obsługi..... ;)
W każdym razie bardzo fajne zajęcie. Byłam podekscytowana, bo zrobiłam pierwszą w swoim życiu kulkę filcową i normalnie mogę sobie zrobić korale! Ale fajosko :) Miłe zajęcie naprawdę. Rozumiem po co zbierały się gospodynie w dawnych czasach i razem szydełkowały - a przy tym wielkie gadanie, miłe spędzanie czasu.... Czadzik.
Jadźka była zafascynowana - widać to po mince :) Polecam - miłe....
no to tyle :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz