sobota, 3 marca 2012

pewność tego czego nie widać

Dzisiaj był dobry dzień. Jaki to jest dobry dzień? Wszyscy w domu, wspólne śniadanie, potem przyjaciele w domu... Rozmowy o Bogu, ważne tematy... potem pyszszszszszny obiad.... delicje... deser.... i rozmowy.... spacer...spokojny dzień.... takiego było trzeba, bo tydzień ostatni wariatkowo i przyszłe 3 też się tak przedstawiają.....
Rozmawialiśmy o wierze.... jest pewnością tego czego nie widzimy. Często wiarę kojarzymy ze stwierdzeniem: "no, trzeba Bogu wierzyć, na pewno chce by się coś rozwiązało w życiu, na pewno może" i to koniec. W sumie diabeł wierzy w to samo : ( A co to jest pewność? No wiesz, że to masz. Czasem się tak można zakręcić w nie przebaczeniu sobie... wypominamy sobie, przychodzimy do Boga kilka razy z prośbą o przebaczenia. Bóg napisał, że od razu przebacza i zapomina. Ale nam trudno w to uwierzyć... To w sumie prosty przykład, ale wszyscy wiemy, że trudniej gdy dzieje się coś złego, gdy coś się wali, gdy nie wiesz co dalej, gdy jest gorzej wierzyć, tzn. mieć pewność i postępować wg tej pewności, że Bóg ma rozwiązanie, albo już rozwiązał sprawy......
Józef, Daniel.... też tak mieli. Obaj niewolnicy w obcym kraju.... niesłusznie oskarżani, niesłusznie ponoszący karę.... gdzie wtedy był Bóg? Czy zadawali sobie to pytanie? Czy sprawiedliwego można niesłusznie oskarżyć? Czy można go wsadzić do więzienia? Ale Józef i Daniel mieli PEWNOŚĆ, że Bóg czuwa i wie gdzie ich posłał i są gotowi służyć MU tam gdzie są. A Bóg uczy, uczy, szlifuje charaktery, wydobywa złoto, wyrzuca śmiecie.... a potem jesteś gotowy do dzieła swojego życia, do planu, który przyniesie JEMU chwałę, a Tobie szczęście i spełnienie...... Cudne! Amen! Tak podchodzić do życia, do sytuacji, w których jesteśmy stawiani, do coraz trudniejszych sytuacji..... "Boże jestem, co mam robić? do czego chcesz mnie wykorzystać, czego nauczyć, jaki masz dla mnie plan?" 
Tym to wszystko było piękniejsze, że rozmawialiśmy o tym razem: dzieci i dorośli. Dzieliliśmy się doświadczeniami razem z nimi, to było budujące dla każdego z nas - małego i dużego. Ktoś kiedyś powiedział, że nie ma Ducha Świętego w wersji "junior" ;) Wiem, że Duch Święty działa i będzie działał na moje dzieci, kiedy będą różne problemy na co dzień w szkole, wśród rówieśników. Marzę, żebyśmy wszyscy mieli taką postawę jak Daniel, Józef...... żeby dać Bogu przygotowywać się do czegoś większego.... ON wie do czego.... 







Na deser był jogurt z pulpą z mango i migdałkami...mmmmm... i ciasto marchewkowe z kremem z serka philadelphia... mmmmm równieź :) A na główne danie ryż z potrawką z łososia z brokułami w śmietanie.... odlocik..... i do tego sałatka grecka..... Ach, musiałam o tym napisać, bo jest się czym chwalić.... :)))






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz