czwartek, 3 lutego 2011

misja

Dzisiaj znów czułam misję!!! Tak! To było cudowne modlić się z koleżanką ze zboru, z którą się tak w zasadzie nie modliłyśmy zazwyczaj. Cudnie było rozszerzać naszą grupkę na inne osoby! Wczoraj jedna z nas była u innych kobietek ze zboru i się z nimi modliła, a dzisiaj my znów u kogoś innego! Bóg działał podczas modlitwy, Duch Swięty otwierał serca, uszy.... modliłyśmy się jak zwykle do 22.30 ;) to taka godzina, która zwykle wybija jak kończymy się modlić ;)
Tyle intencji, żywa modlitwa.... wiem, że Bóg działa! Dzisiaj działał, zmienia postać rzeczy....
Ostatnio zdarza mi się przeżywać chwile, gdy GO nie widzę i nie widzę JEGO działania. Bóg wydaje mi się gdzieś w oddali, niedziałający, daleki, nierzeczywisty..... Wtedy zaczynam myśleć, że to trochę niemożliwe, żeby GO nie było, bo przecież, pokazywał, że działa i zaopatruje... wtedy powołuję się na to co o sobie mówi w Biblii.... mówię, że jest dobry, mądry, i że działa, i że zaopatruje...
Wieczorem zaczął zaoptarywać w wiarę i radość, w pasję modlitwy, w wiarę, że ON jest i działa!!!
Misja to coś co nie musi oznaczać zapełniania pustych krzeseł w kościele! Czy człowiek, który jest współwierzącym, wpisanym w liczby kościoła nie jest potrzebującym? Czy to, jak pokażę mu JEGO, jak będę się z nim modlić, wstawiać się za nim, by jego życie było życiem napełnionym NIM to to nie jest misja?!?

Dzięki Boże za to, że nie jesteś pozamykany w ramki i jedynie słuszne wytłumaczenia! Jesteś suwerennym BOGIEM i takiego Ciebie chcę, chcę Cię poznawać takim jakim jesteś, chcę poznawać Twoje działanie, chcę Cię widzieć w moim życiu!!! Panie karm nas SOBĄ, błagam!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz