piątek, 18 lutego 2011

mój mądry mąż


Wczoraj pojechałam do Łomianek oddać naszego Tata Indigo do przeglądu i naprawić hamulec, bo coś nie za dobrze ostatnio działa. No i po dwugodzinnym siedzeniu okazało się, że samochód zostanie na kilka dni w serwisie, bo wycieka płyn hamulcowy i muszą to naprawić (na szczęście w ramach gwarancji). Oprócz tego dostałam informację, że muszą wymienić klocki hamulcowe i tarcze. No i to będzie kosztowało powyżej 700 zł, ale powie mi następnego dnia dokładnie ile. Dostałam samochód zastępczy i ruszyłam w drogę do domu.

Opowiedziałam wszystko Piotrkowi (na szczęście sobie zapisałam co i jak). Ten zaczął rozmawiać ze swoimi znajomymi, bo coś te tarcze do wymiany nie dawały mu spokoju. No i wyszło, że tarcz hamulcowych wcale nie trzeba tak często wymieniać (29.000 km przebieg), bo one mogą przejechać i 100 tys. albo i więcej km. No i Piotrek zaczął rozmawiać z serwisem i w końcu tam pojechał, żeby osobiście zobaczyć te tarcze.... No i dobrze, że pojechał. Okazało się, że tarcze tylko niecały milimetr są zjechane i że spokojnie można jeszcze założyć na nie nowe klocki hamulcowe i pewnie wymieni się jeszcze je ze 2 razy zanim trzeba będzie wymienić tarcze.... Panowie po prostu chcieli wszystko powymieniać na nowe, żeby było ślicznie ;) ale za to nijak ekonomicznie..... Także udało nam się zaoszczędzić jakieś 500-600 zł! Nieźle co? Dobrze, że sobie zapisałam co i jak i mogłam wiernie przekazać to mężkowie, a on już zrobił ze wszystkim porządek. Byłam z niego bardzo dumna!
A wczoraj mój synuś obstrzygł maszynką swojego tatusia :). Normalnie całkiem nieźle mu poszło jak na pierwszy raz. Tatuś też jest z niego dumny :) No i chciałam powiedzieć, że Piotrek tak wyćwiczył dzieciaki w pomaganiu, że Szymon teraz bez gadania bierze się do zmywania, coraz lepiej mu to idzie, już nie ryczy jak mu się to każe zrobić, tylko bierze się za robotę. Oprócz tego wiesza pranie bez gadania, odkurza, dzisiaj umył ubikacje i umywalki.i zrobił chleb. Dwa razy robił już z tatą kotlety i w ogóle.....ach ... fajnego mam męża i synka? Pewnie, że tak!
A Jagódka ciągle u koleżaneczki. Jutro jedziemy do naszych przyjaciół i pojutrze razem z nią wrócimy do domu.
No i tak mija pierwszy tydzień ferii.
p.s. zdjęcie na górze, to klocki hamulcowe, a zdjęcie niżej to tarcza hamulcowa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz