niedziela, 2 października 2011

.... no i poszli sobie goście :)))

Wszystko zaczęło się o 15.00. Przyszlo siedem dziewczynek Wszystkie uśmiechnięte - Jagody koleżanki. Powitania, szaleństwo, radość. Wszystko na opak, więc dziewczynki przyszły w każdej skarpetce innej, w bluzkach tył na przód, Jagoda z Szymonem nałożyli nawet spodnie rozporkami do tyłu. Fajnie to wyglądało :)
Najśmieszniejsza i najwięcej emocji wzbudzała zabawa w jedzenie czekolady w czapce, szaliku i rękawiczkach  - nożem i widelcem. Każde dziecko, które wyrzuciło kostką szóstkę ubierało się w te pędy, brało widelec i nóż i zabierało się za krojenie i jedzenie czekolady, po kawałeczku. A ile zjadło zależało od tego, czy ktoś w tym czasie nie wyrzucił szóstki. Czasem nie zdążyło się nawet zacząć jeść, bo ktoś już był do jedzenia następny. Emocje sięgały zenitu. Polecam!






Tort urodzinowy - jak przystało na temat urodzin - był słony, a głównym składnikiem był szpinak... Dzieciaki miały ciekawe miny.... obrzydzenie z ekscytacją.... hehe.. Smakoszem szpinaku okazał się Szymon :) Chyba trójka dzieci spróbowała, ale odłożyła.... ;) Ale śmiechu trochę było....




Potem zabawa "trzymaj-puść". Wszyscy stoją w kręgu i podają sobie z ręki do ręki drewnianą łyżkę. Kiedy prowadzący powie: puść, łyżkę należy trzymać, a gdy powie "trzymaj" - trzeba puścić. Wierzcie albo nie, ale wcale nie jest to takie proste trzymać gdy ktoś głośno krzyknie "puść"!
Kalambury i berki... ptasie mleczko... paluszki.. prezenty... Macarena.... Było fajnie. Na opak.. Wesoło.
Jagoda nazywała się Adogaj, a Szymon - Nomysz....:)




Przeżyłam. No to następna imprezka w marcu. .... już się boję, bo w klasie Szymona jest 18 chłopaków... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz