poniedziałek, 24 października 2011

praca na dwa etaty








Ostatnio stwierdziłam, że kiedy KALINKĘ odłożę do łóżeczka, po kąpaniu - to to jest właśnie koniec mojej pracy. W sumie w nocy też trochę pracuję (w sumie lekko, ale zawsze trzeba wstać - chociaż ostatnio Kalina wstaje po kilka razy w nocy). Powiem szczerze, że już nie czuję się niepracująca...Uświadomiłam sobie, że pracuję cały dzień. Odwożę i przywożę dzieci, wożę je do muzycznej i z muzycznej. Gotuję obiady, sprzątam chatę, prasuję..... robię zakupy. Trochę tego jest. Dopilnowuję dzieci przy lekcjach, przy ćwiczeniu....
... a od zeszłego piątku mam zajęcia z dzieciakami w przedszkolu w Czarnym Lesie. Ot pół godzinki i już. Ale zawsze jakaś kaska na zakupy :)
To taka chwilka na wpis posta.... pozdrawiam....chyba Kaliś się obudziła....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz