czwartek, 15 września 2011

biegania i łaska

Mam już powoli dość tego tygodnia.... Ciągłe bieganie tam i siam..... historia z zaginionym Szymonem, zakupy butów, bieganie z Kalinką po dzieci, do muzycznej itd..... prasowanie, którego nie mogę ogarnąć.... dzieci, które się kłócą i nie umiem sobie z tym poradzić..... Potrzebuję odpoczynku.... czuję, że odpoczęłabym nawet cały dzień siedząc w domu i prasując, gotując, piekąc, sprzątając.... byleby zobaczyć efekty....
Dzisiaj były też pierwsze zebrania w nowej szkole. Ogólnie okej, choć wiadomo, że lekki stresik jak będzie w nowej klasie... Szymona klasa podobno ma kilku ancymonków, o których się mówi w pokoju nauczycielskim na każdej przerwie... mam nadzieję, że będzie dobrze i Szymon nie wkręci się w złe towarzystwo, ani nikt nie weźmie sobie go na tapetę....
Dzieci mam zdolne muzycznie, bardzo..... ale ta muzyczna kurcze zajmuje strasznie dużo czasu.... nie wiem kiedy z nimi gadać.....
..... coś jednak czuję, że muszę sobie raz przysiąść i opracować swój własny harmonogram. Tak, żeby wydzielić sobie czas na ważne rzeczy, bo inaczej czas przelatuje przez palce.......
Z kasą bardzo kiepawo... Piotrek natrafił na bardzo ciekawy artykuł w necie na temat kasy, biznesu itp.... w linku coś ze słowem "manna" jest... W każdym razie pytanie brzmi: po co prosisz Boga o kasę? Czy po to, by realizować swoje marzenia, czy Boże? Bóg obiecał, że jeśli będziemy szukać najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości jego to wszystko inne będzie nam dodane.
Muszę znowu zbliżyć się do NIEGO..... zbliżcie się do Boga, a On zbliży się do was.... jest taka obietnica.
Do tej pory Bóg cudownie nas prowadził, dawał dary gdy brakowało, spełniał wszystkie potrzeby. Wiecie co? Ostatnio przeznaczyliśmy kasę na niezbędne wydatki. Trzeba było też kupić Szymonowi kurtkę, bo nie ma.... No więc poszłam wczoraj do lumpexu, bo tam można fajne często znaleźć i tanie...ale nic nie znalazłam - jakieś byle co i nie ten rozmiar. No i dzisiaj zajrzałam przez przypadek do szafy. Znalazłam kurtkę, która nie wiem skąd się wzięła. Pewnie ostatnio Szymon dostał od kogoś w spadku (często wymieniamy się z koleżankami ciuchami po dzieciach, jak już wyrosną). Ja tego nie pamiętałam. Byłam w szoku, bo Szymon ma kurtkę na jesień i w dodatku przypomniałam sobie, że i na zimę kurtkę też ma.... Więc jestem happy! Nie muszę kupować. Swoją drogą to super, że wczoraj w ciucholandzie nic nie było, bo nadarmo wydałabym kasę.
Kurcze, tak się martwię o kasę, a zachowuję się jak Izraelici, którzy nie pamiętają cudów Boga..... Chyba muszę poczytać swojego bloga......


Chwalę Cię Panie, bo jesteś dobry, bo łaska Twoja trwa na wieki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz