środa, 28 września 2011

życie... życie...

A gdyby tak przeprowadzić się w zupełnie inne miejsce w Polsce.... już nie mówię, że na świecie, bo to kompletnie przewrócenie świata do góry nogami..... Zacząć wszystko od nowa. Szukać pracy, przyjaciół, szkoły... sama nie wiem. Trochę się boję.... szczególnie gdy myślę o moich przyjaciołach, o ludziach, z którymi się zżyłam, z którymi się modlę, którzy są częścią mojego życia.....
... mówi się, że przyjaciele są wszędzie... i pewnie to prawda. Tam gdzie jesteś znajdziesz nowych przyjaciół... hmmm.... pamiętam jak czułam się wyobcowana, jak przyjechałam tutaj. Zostawiłam swoje rodzinne miasto i przyjechałam zupełnie gdzie indziej. Tam gdzie mój mąż.... nie miałam żadnych znajomych... pamiętam, że czułam się samotna. Nie było mi smutno, ale brakowało mi własnych przyjaciół - wszyscy, których poznawałam, to znajomi mojego męża... wiecie jak to jest....
Teraz mam już swoje życie, swoje miejsce....
.... życie, życie.... tyle wyborów, trzeba coś robić, żeby szło dalej właściwym torem....
... może się kiedyś przeprowadzimy? Może zostaniemy tutaj? Kto to wie co Bóg ma dla nas przygotowane....? Ważne, że wiem, że prowadzi i wie co będzie dalej - to uspakaja i daje pewność, że wszystko będzie dobrze.... Trzeba GO szukać codziennie. Codziennie z NIM przebywać.... wtedy "...wszystko inne będzie wam dane.." Przekonuję się na każdym kroku, że to prawda :)

A dzisiaj rano ubrałam Kalinkę w polarkowy kombinezonik i pojechałyśmy odwieźć Jagodę i Szymona do szkoły. Kalinka uśmiechnięta jak zwykle. Jest naprawdę pogodnym dzieckiem :)






Jagódka kończy dzisiaj 9 lat... Już rano dostała pierwszy prezencik - jakieś zwierzątko, które się rozkłada jak się je położy na specjalny domek.... nie umiem powtórzyć nazwy.... ;) Oczywiście się to zbiera i wszyscy to mają ;) To prezent od Szymona, bo mówił, że Jagna to chciała - ja to nawet nie wiedziałam, że takie coś istnieje.... fajnie co?
Chcę dziś zrobić Jadzi pyszny obiadek - pewnie to będzie kurczak - udka - bo ona uwielbia :) Na kolację Piotrek zrobi pizzę - tatusia najlepsza :) Chcę też zrobić ciasto marchewkowe - Jadzia mówiła, że uwielbia.... Wieczorem przyjdzie rodzinka, zaśpiewa sto lat... a w niedzielę imprezką dziecięca "Wszystko na opak" - pomysł jest, tylko jeszcze parę zabaw i menu muszę przygotować... Trochę pracy i planowania, ale to przyjemne. Mam nadzieję, że dzieciaki nie rozniosą chaty....


7 komentarzy:

  1. Fajną jesteś żoną, mamą, gospodynią...Taką, która się na wszystkim zna i ze wszystkim mimo wszystko daje sobie radę ;] Chciałabym być kiedyś taka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ano, fajną jesteś żoną, mamą, gospodynią :)

    co do przenosin, bardzo to ważne, że obydwoje chcemy znaku z góry: czy, gdzie, kiedy... a po co - wyjdzie w praniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. może Ten z góry przemówi, że do Łodzi :D fajnie by było Was tu mieć :-) najlepsze życzenia dla Jagódki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego do Asi M dla Jagody, pieknej mlodej dziewczyny:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jagusia dziękuje :).... Koperek... ja się nie znam na wszystkim - jak Ty to wywnioskowałaś? :p :)
    Dzięki Asia S za miłe słowa....
    Mężu - Ty to tylko powtórzyłeś to co na górze :p Kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wystarczy, że znasz się na więcej niż ja :P Dla mnie to już WSZYSTKO :)

    OdpowiedzUsuń