Ale kolacja i tak się udała! Były świece, było wino Merlot (bezalkoholowe, jakby kto pytał i był dociekliwy;)) była tarta przepyszna - z młodymi warzywkami w sosie śmietanowo-serowym, sałatka owocowa :) Wszystko było odjazdowe. Wino the best - muszę kupić takie jeszcze!!! Bardzo nam z Jadźką smakowało :D
O zdjęciach, upamiętniających kolację jak zwykle zapomniałam :/ Ale co tam... smak pozostał i miłe wspomnienia...
Dzieciaki w piątek wróciły z zielonych szkół. Ogólnie baaaaardzo zadowolone. A oto relacja Jagody z wycieczki na Swięty Krzyż. Na pytanie Szymona czy było fajnie odpowiedziała: "eeee tam Szymon, nie warto tam iść. Najpierw się idzie i idzie przez las, potem jest jakiś książę, jakiś budyneczek, który jest zamknięty i nie można tam wchodzić. Potem się idzie i idzie i idzie i jest ktoś kto leży trupem z białymi zębami i koniec." Więc jakby co, nie idźcie na Swięty Krzyż, bo się zanudzicie ;)
A to pyszne kolczyki i broszki, które znalazłam na http://www.pakamera.pl/ - fajne co? :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz