wtorek, 21 czerwca 2011

Terrorystka czy ofiara?

Kalinka dała dzisiaj koncert darcia się.... jak prosiaczek obdzierany ze skóry .... masssakra
Darła się tak przez czas jakiś aż ją wzięłam na ręce, przytuliłam do twarzy i w zasadzie zaraz przestała i padła - bo była strasznie zmęczona (prawie 3 godziny nie spała, a u niej to bardzo długo). Przespała pół godziny i się obudziła. Znowu zaczęła się drzeć, a że była 20.00 to ją wykąpałam. Darła również w kąpieli. Potem karmienie - więc szczęśliwa. Niestety jak ją położyłam do łóżka, po 10 minutach znowu zaczęła się wydzierać... Noszenie... karmienie.... noszenie.... potem mój kręgosłup zaczął mówić kategorycznie: nie! Naprawdę już nie mogłam. Drugim razem też chwilę po położeniu zaczęła się drzeć... W końcu dostała swojego ukochanego cycusia trzeci raz... Leżała w moich ramionach, gapiła się, leżała, gapiła się.... co jakiś czas prężyła, potem znowu gapiła - nie płakała. Po tym wszystkim chyba już zasnęła mi na rękach. Położyłam ją to spała już na serio - z równym oddechem - zresztą śpi w tej pozycji do tej pory....
Podczas tej całej akcji mam dwa wnioski: albo to akt terrorystyczny na rodzica, albo ma kolkę.....
Niestety bardziej wydaje mi się, że prawdopodobne jest to pierwsze. Rośnie nam terrorystka.... i dopiero ma 3 tygodnie :/ Kurcze nie wiem co robić. Jakoś nie mam ochoty słuchać jej darcia przez pół godziny na przykład - aż zaśnie..... choć pamiętam jak słuchałam kiedyś przez 40 minut swojego synka, który nie chciała sam zasypiać... Mam jednak wrażenie, że to mnie nieuchronnie czeka... Żebym tylko była pewna, że to o to chodzi. Ale w sumie głodna to na pewno nie była, bo ile można jeść - zresztą ulewało jej się - bo już nie mogło się zmieścić ;) Wiem, że od czasu do czasu popręży się trochę - tyle że to nie kończy się płaczem - nie mówiąc już o darciu się....
Może miała zły dzień i bolał ją brzuch...
Ach, żeby niemowlaczki mówiły.... tak choćby niewyraźnie....
Jutro zakończenie roku szkolnego. Planuję wziąć Kalinkę, by być u Jagody na rozdaniu świadectw. Piotrek wtedy byłby u Szymona.... jak się ma dwójkę szkolnych dzieci, to trzeba latać....
Niestety po dziesiejszym dniu jakoś nie mam ochoty jej brać....
.....
moje plecy...... auuuuu..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz