poniedziałek, 13 czerwca 2011

czas leci

Kalinka ma już 2 tygodnie :) Hmmm... kiedy to będzie jak powiem: och, minęły już 3 lata... kiedy to było?.... No, na razie sobie nie wyobrażam tego okresu pomiędzy, no ale przeżyjemy jakoś i jakoś to będzie ;)
Kalinka ładnie śpi. Wczoraj to w ogóle przespała w zasadzie cały dzień z przerwą 2 godzinną... i nockę całą jak zwykle budząc się ok. 1 i 3, a potem już rano po 7....



To tyle o mojej córci....

Dzisiaj rano mojego męża bolała bardzo głowa, aż mu było niedobrze. A mi chodziło po głowie, żebyśmy razem z dzieciakami pomodlili się o niego, nałożyli na niego ręce i prosili o uleczenie bólu głowy. Ale byłam oporna i nie posłuchałam. Nie pomodliłam się. Bez sensu. Powiem wam, że najgorzej praktykować chrześcijaństwo w domu. :( Jestem na siebie zła....
Ostatnio Piotrek trafił na tkzw. Simple Church.... To idea kościołów domowych.... Niesamowite..... Bóg ostatnio daje nam tyle bodźców na temat małych grup, że szok. Zaczęło się w sumie od tego jak Mateusz przysłał mi link z konferencją o małych grupach w W-wie, na którą z Piotrkiem pojechaliśmy. Była super... potem rozmowy z rodzicami, potem mama przeczytała książkę Burilla, która o tym samym dokładnie mówiła.... Potem mail, który dostaliśmy od przyjaciela, który też pokazał nam sprawy dotyczące małych grup. Potem "Simple church". Bardzo chcemy, żeby nasza grupa była takim kościołem. I to nie chodzi o to, by powielać duży kościół w małej grupie. Chodzi o coś zupełnie innego. Bardzo praktyczne chrześcijaństwo.... służenie jeden drugiemu, Bóg rządzi, daje objawienia, każdy jest sługą drugiego i uważa siebie za mniejszego od drugiego....


Wczoraj oglądałam znowu http://www.kosciolonline.tv/ - teraz jest seria "Trudni ludzie". Smieszna czołówka - sami zobaczcie, można się uśmiać - mówię o pierwszej części z tej serii - "Krytykanci" (żeby w to wejść, trzeba wejść w archiwum wykładów i potem w serię "Trudni ludzie". No i jak zwykle wartościowy wykład. Naprawdę fajny. Szczególnie jak się wysłucha do końca. Bo znowu wszystko idzie w kierunku Boga i tego co ON o Tobie myśli...
... i tak mnie ścigają myśli, że ostatnio sama dużo czerpię z różnych źródeł o Bogu, karmię się, ale zaniedbuję swoje dzieci... :( I tak nie może być... Wczoraj w końcu poszłam do nich wieczorem i pogadałam, przeczytaliśmy fragment z księgi Jeremiasza 29, 8-14. Jest tam mowa o tym, że są prorocy i wróżbici, którzy źle prorokują i Bóg mówi, żeby ich nie słuchać. A potem mówi, że ON wie jakie myśli ma o nas: myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować nam przyszłość i natchnąć nadzieją. Dla mnie to zapewnienie Boga, że ON ma dla mnie dobre rzeczy i nie chce, bym dawała się wciągać w szatańskie pomysły, żebym nie myślała o sobie źle, żebym nie myślała źle o swojej przyszłości, o tym, że nie dam rady, bo BÓG mówi co innego. A ON mówi prawdę, szatan tylko miesza.... I świadomie wybieram, by wierzyć w to co mówi BÓG! "Gdy mnie będziecie wzywać i zanosić do mnie modlitwy, wysłucham was, a gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się Wam - mówi Pan - odmienię wasz los...." I to jest prawda, w którą możesz wierzyć! Nie warto wierzyć w bzdury. Szukaj Boga i słuchaj co chce Ci powiedzieć. Bo ON jest żywy. Jeśli nie próbowałeś, to nie mów, że to nie działa.....
Rozmawiałam o tym z dzieciakami, potem się modliliśmy.... Dzieciaki przyznawały się, że czasem źle myślą o sobie....... najgorsze, jak źle myślimy o sobie za długo. Wiadomo, że każdy czasem źle o sobie pomyśli, bo jeśli coś źle zrobił, to proste, że takie myśli są. Ale trzeba pomyśleć i skończyć. Bo jeśli Bóg Ci przebaczył, jeśli ktoś Ci przebaczył, to czas przestać o tym myśleć. Czas przestać się zadręczać. Jeśli myślisz o sobie, że jesteś beznadziejny, to błąd. Bóg myśli o Tobie co innego. To naprawdę podnosi. To stawia Cię w innym położeniu. Możesz na siebie i w końcu na innych patrzeć z godnością.... Bo skoro o Tobie tak Bóg myśli to o innych też....
W końcu .... doszłam do wniosku, że skoro karmię się tak tymi wykładami z kościoła on line, to muszę to przekazywać swoim dzieciom. Po prostu przełożyć to na ich język. To proste i nie trzeba długo się zastanawiać.... Nie mogę tego zatrzymywać dla siebie, a szczególnie nie mogę się tym nie dzielić z dziećmi, bo one też tego potrzebują. Kto nie potrzebuje widzieć Boga, który działa na serio w życiu, odpowiada, reaguje, zmienia, podnosi. Kto nie potrzebuje widzieć, że Bóg to realność, a nie pusta religia z obrzędami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz