środa, 1 czerwca 2011

Już jest Kalinka!!!!!!!!!!!!

Kalinka urodziła się 30 maja o 3.00. Mierzyła 56 cm i ważyła 3150.
W sumie cała akcja porodowa zaczynając od wyjazdu z domu trwała 4 godziny :). Krótko. W szpitalu wszystko od momentu jak już leżałam w sali do porodu 2 godziny. Na szczęście miała mądrą położną, która w ostatnim etapie porodu przemówiła mi do rozumu, żebym się tak nie darła, bo chce zachować mi nie nacięte krocze i żebym lepiej oddychała, bo do lepiej dla dziecka! No i jakoś mi przemówiła do rozsądku. Na szczęście, bo udało się nie ciąć krocza - także nornalnie chodzę, ruszam się,  nie mam szwów... cudnie :)
Poród był cudny - choć bolało mnie nieźle, na końcu już miałam dość... Cudny był dlatego, że byłam tam z moim mężem. Mogłam przy każdym skurczu trzymać go za ręce i ściskać z całych sił - powiedział potem, że nie wiedział, że mam tak silne ręce ;). Miałam moment że myślałam, że żeby mi było łatwiej znieść ból, to go ugryzę w ręce - ale na szczęście byłam na tyle świadoma, że tego mu nie zrobiłam ;) ale byłby biedny ...
W ogóle to poród, gdy ma się już za sobą dwa porody ok. 9 lat temu, jest piękny. Taki świadomy, naprawdę tak się człowiek wspaniale czuje, że przeżył to, że to wspólne przeżycie, wspólne dzieło, z miłości. Dobrze mieć kochającego męża...



Kalinka jest piękna oczywiście :-) Jeszcze nie umiem powiedzieć jak je i śpi.... bo przez ten krótki czas przejawiła wszystkie rodzaje aktywności i nieaktywności.... teraz śpi...
Nie mogę doczekać się Jagódki i Szymonka jak wrócą i zobaczą swoją siostrę.... pierwsze poznanie :) Fajnie było urodzić Kalinkę. Teraz dalszy ciąg przygody....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz