To z mojego ulubionego filmu o JEZUSIE. Tu Jezus jest uśmiechnięty, autentyczny... takiego Go sobie wyborażam :) |
Potem jakiś człowiek, który miał demona zaczął mówić ""Cóż mamy z Tobą Jezusie Nazareński? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem kim Ty jesteś, Swięty Boży" a potem Jezus wygnał tego demona - tak, na nabożeństwie i tamten człowiek został uwolniony!
A ludzie się zdumiewali i pytali siebie nawzajem "Co to jest? Nowa nauka głoszona z mocą! Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszne". Szok. Ludzie nie widzieli działania Bożego od lat w kościele. Ciągle te same teologiczne kazania, bez mocy.... A Jezus przyszedł i Bóg przez Niego działał. Ludzie widzieli moc, czuli, wiedzieli, że to coś nowego (o zgrozo! nowego, bo dawno zapomnieli o tym, że Bóg jest żywy, że to nie litera tylko Życie, moc).
Jak jest z Tobą? Czy żyjesz z Bogiem, a ludzie jak mówisz czują, że nauczasz jako moc mający? Proszę Boga, by objawiał się w moim życiu. Chcę mówić i działać jako moc mająca, nie jak faryzeusze, którzy doskonale znali Biblię i robili mnóstwo dobrych uczynków. Bogu widać nie o to chodziło.... ON chciał działać w ich sercach, w ich życiu. To On miał być najważniejszy i do Jego mocy mieli być podłączenie, nie do mocy Biblii, dobrych czynów, nabożeństwa, ewangelizacji, kursów biblijnych czy sabatu. Do Niego samego!
Jezus podłączał się do Boga często. Miał swój cichy czas z Bogiem. Odchodził w ustronne miejsce i czerpał z NIEGO...
Chcę być podłączona do NIEGO - to ma sens! O to chodzi! O nic innego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz