... i wiecie co? Czuję, że Duch Swięty porusza te osoby i wszyscy pragniemy Jego prowadzenia. To mnie buduje naprawdę! Nie, bo nie ma co robić, to pójdę na nabożeństwo, nie! Dlatego, że chcę Boga i Jego prowadzenia, jestem Jego głodna!
Teraz modlę się, żeby Duch Swięty prowadził jutro to nabo. Żeby się we właściwy sobie sposób wylewał na każdego z nas. On tylko wie jak najlepiej.
Chcę się Jemu poddać, bo będę prowadzić te nabożeństwo. Każdy z nas ma podzielić się tym, czym go Bóg ostatnio dotykał. Mamy też modlić się o siebie nawzajem - nie wiem czy ze szczególnymi intencjami, czy po prostu bez konkretnych powodów - to pewnie się wyjaśni na nabo. Zastanawiam się też co mówić na nabo - myślę o dwóch rzeczach - pierwsza sprawa to krótko mówiąc to o czym pisałam w poprzednim poscie. Druga sprawa to rzeczy ze szkolenia na temat małych grup, na którym tydzień temu byliśmy. Nie chcę się martwić jak mi wyjdzie, chcę się martwić, żeby Bóg był moimi ustami i żeby działał jak chce.
Właśnie skończyłam prasowanie czekające na mnie od kilku dni :) Jestem z siebie dumna! Teraz pójdę na górę i pobędę z Bogiem i pomyślę o jutrzejszym nabo....
.... potem muszę jechać po dzieci - kupić parę rzeczy, bo zostało mało w lodówce. Chciałabym zrobić dzisiaj ciasto rabarbarowe ..... dzisiaj sabat i chciałabym zrobić taką fajoską kolację :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz