czwartek, 5 maja 2011

Kirby i burak

Na dziś wieczór zamówiłam sobie prezentację odkurzacza Kirby. Najbardziej podoba mi się, że przy takiej prezentacji obiecują wypranie jakiejś rzeczy. Ja bardzo chciałam, żeby porządnie wyprali mi wykładzinę w jednym pokoju.
Przyszli dwaj panowie - jeden został, aby prezentować, a drugi pojechał i na koniec prezentacji miał wrócić.
No więc zaczęła się prezentacja. Smiesznie, bo pan czasem używał takich argumentów, że żenada.... ale ogólnie był bardzo miły i całkiem przyjemnie nam się z nim rozmawiało. Oczywiście namawiał nas na zakup - ale nie mieliśmy zamiaru wydawać na to kasy. Po prostu zobaczyć, skorzysać z darmowego sprzątania wykładziny i już.
Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak facet zaczął czyścić nam materac do spania. Wyłaziło z niego mnóstwo brudu - i to nie zwykłego brudu. Był to po prostu martwy naskórek, który zostawiamy latami w materacu, na którym śpimy. Mnóstwo tego na każdym centymetrze. Szok. Wyczyścił nam cały materac z dwóch stron.... To było niezłe - na czym my śpimy.... :/ co wdychamy....

czyszczenie materaca - zdjęcie z netu

Potem przyszedł czas na odkurzanie wykładziny. Na każdym centymetrze czapy kurzu. Facet miał taki okrągły filtr, który co chwilę zmieniał, żeby pokazać ile wychodzi brudu. No i wychodziło. Centymetrowe czapy kurzu z kilku pociągnięć odkurzacza... Szok!!!. Wyczyścił cały pokój dzieciaków. Kurzu, że hej. Potem przyniósł szamponik z lanoliną i wyprał cały dywanik. Przyjemnie. Dzieciaki mają czyściutko, że aż szkoda mi, że i na naszym materacu i wykładzinach na całej górze nie przytrafiło się takie czyszczenie........


przykładowe czyszczenie - zdjęcie z internetu


Rozmowa z panem, który prezentował była naprawdę miła. Pan młodziutki, pewnie około 25 lat max. Myślę, że gdyby odkurzacz był tańszy - bo cena gotówką wynosiła 11.600 zł o zgrozo! - to zastanowiłabym się nad jego kupnem i nawet zachowałabym sobie do niego numer. Pan zresztą poprosił mnie o  telefony do znajomych, żeby mógl też u nich prezentacje robić. Oczywiście nie podałam mu żadnego, ale chciałam podzwonić po znajomych, żeby spytać czy mogę podać numery, bo fajna sprawa... Pan dał mi listę, żebym sobie wpisała i miałam się z nim zdzwonić - co szczerze zamierzałam zrobić.
...No i potem przyjechał burak! To znaczy szef tego młodego co nam zrobił prezentację i wyczyścił pokój. No i zaczął przekonywać, że to super hiper, i że musimy kupić, bo to życiowa szansa. Przekonywaliśmy pana, że niestety nie stać nas na to i nie zamierzamy kupić. No to pan od innej strony. W końcu mu przerwałam i powiedziłam, żeby już nie drążył dalej, bo NIE KUPIMY odkurzacza. No to pan się podirytował i dawał jakieś agresywne i głupie teksty, że zdrowie dzieci itp.....
Zapomniałam dodać, że wszystkie te filtry, które były ubrudzone i używane w prezentacji (101?) leżały porozkładane na podłodze....
Na końcu pan burak popatrzył na to, że lista z telefonami jest pusta i że nie podaliśmy żadnych znajomych. My mu na to, że najpierw pytamy o pozwolenie, a potem podajemy numery telefonów i że się umówiłam z panem co robił prezentację, że mu jutro dam kartkę wypełnioną jeśli znajomi się zgodzą, a na pewno ktoś będzie chciał, bo to fajne. Pan burak powiedział, że nie, że jak tak to on zabiera kartkę i najwyżej telefonicznie.... Pożegnał się. Na pytanie czy może posprzątają te filtry porozkładane na podłodze powiedział, że nie, bo mamy sobie zrobić collage z tych filtrów i w ramce napisać, że to są brudy sprzątnięte w domu, gdzie nie ma kirby - czy coś w tym stylu.. i że oni nie sprzątają, bo kontenery musieliby ze sobą wozić...... no i wyszli........
Ach.... gdyby nie ten burak na końcu to wizyta byłaby całkiem jak dla mnie kulturalna i udana. Dodam, że burak był w gajerku oczywiście i miał taki srebrno-złoty sygnet na paluszku - buhahaha..... Zostawienie nam tych brudnych filtrów na podłodze sprawiło, że poczułam się poniżona, i niesmak pozostał..... pewnie jak kupilibyśmy kirby, to zużyte filtry by nam ładnie posprzątali...
Gdyby burak się nie wtrącał w kartkę z telefonami, które miałam podać, to zadzwoniłabym do pana co czyścił i podałabym mu listę telefonów (po uprzednim zapytaniu właścicieli numerów). A tak to mu nie podam, bo mam to gdzieś.
Jedyne co zrobię, to zadzwonię do pana, który czyścił nam pokój i powiem z czystej sympatii, że ma szefa buraka, który wszystko zepsuł, że stosuje tanie chwyty, że zbyt szybko się irytuje niepowodzeniem. Że brak mu kultury i klasy. Niestety pan burak sprawił, że niesmak pozostał...... a mogło być całkiem miło.....
Cieszycie się, że mam klasę i nie podałam waszych numerów telefonu panom od Kirby?

1 komentarz: