Mróz chyba też nieco zelżał. Można było odpalić samochód bez problemu. To miłe - szczególnie dla mojego męża, który miał już serdecznie dość po tygodniu zmagań z opornym autem, którego temperatura zupełnie wyłączyła z codzienności.
Jagoda szczęśliwa, bo okazało się, że w tym tygodniu nie będzie fortepianu. Mnie też dobrze, bo to zawsze mniej jeżdżenia, a to miłe.
Mam nadzieję, że dziś opanuję tę wielką górę prasowania, która rośnie codziennie. Lubię prać i układać na suszarce wyprane ubranka, tylko niestety one potem schną i ..... trzeba je prasować...
Wiem, że nudzę, więc przedstawiam sweterek z Kubusiem Puchatkiem. Lekko za duży, ale już można zaczynać nosić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz