środa, 15 lutego 2012

walentynkowa gorączka

W nocy dopadła Kalisię gorączka. Myślę, że miała z 38 stopni Celsjusza. Budziła się często biedaczka. Rano było mniej, ale w południe znowu 38. Poszłyśmy do lekarza, ale na szczęście nic jej nie dolega, może to trzydniówka? Dostała również skierowanie na posiew - mam nadzieję, że w moczu nie będzie bakterii. Oby.
Dałam jej ibuprofen - zaraz inne dziecko. Uśmiechnięte, z figlarnym uśmieszkiem zachęcającym do zabawy :)




Dzień dzisiaj śpiący. Ja już nie mogę, chyba się zaraz kimnę... może uda mi się trochę pospać póki Kalinka śpi...

Wczoraj były walentynki.... całkiem miły dzień się okazał :) Oprócz innych miłych niespodzianek i słów dostałam prezent od Szymona, który dając mi go powiedział: "To dla Ciebie, należy Ci się!"

walentynkowy prezent od Szymona :)













brązowy sweterek w końcu dobry - czekałam na niego od  urodzenia Kalinki :) dobrze, że nie przegapiłam :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz